wielkich problemów koniec.. prawie
Pamiętam taki weekend. Jestem nad morzem i zamiast delektować się smakiem zimnego piwa, zastanawiam się jak pogadać tym razem w wykonawcą. Poprzedniego dnia wieczorem miałem telefon, że z budowy zniknęła stal i barak. Ktoś ukradł?
Nie ! wykonawca nie zapłacił komuś znowu...
Znowu kolejna ekipa się zwinęła.
Żartów koniec.
Mam gdzieś wykonawcę, chcę tylko mojej nierozliczonej zaliczki.
Jakiś czas potem zjawia się nowa ekipa. Dogadujemy się między sobą (ale bez pomijania wykonawcy /tym razem byłyby kary dla mnie - tak wynika z umowy/ , który też jest nieco przerażony) co do dalszych robót i pieniędzy.
I o dziwo ...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia