Luźna refleksja nad systemem gospodarczym vs. "pod klucz"
Ot tak - pisząc poprzedniego posta naszła mnie taka refleksja co jest lepsze - system gospodarczy, czy "pod klucz". I tak gdybym miał jednoznacznie ocenić oba systemy przed rozpoczęciem budowy, to wyszedłbym z założenia, że "pod klucz" lepiej, że wygodniej, nie ma załatwiania, ot - drożej - wiadomo - komuś trzeba zapłacić żeby dopilnował. Wszystko prawda. Idąc kluczem - że samemu taniej - wyszliśmy z Żoną z założenia, że jednak zdecydujemy się na system gospodarczy. Niby trudniej, więcej przy tym zachodu, ale wyjdzie to taniej. Z góry założyliśmy, że w ten sposób więcej środków przeznaczymy na wyposażenie, wykończenie itp. Wszystko prawda.
Jest jeszcze jeden aspekt, który mam wrażenie przy budowie na zlecenie gdzieś mógłby nam umknąć, którego nikt nie wyceni, nie obejmie zanim nie zacznie budowy. Gdzieś nutka takiej myśli, że coś może nam umknąć przy tym budowaniu pod klucz przeszła mi, kiedy dawno już temu rozmawialiśmy właśnie z takim wykonawcą, który zrobiłby nam wszystko - tylko byśmy wybierali kolory, płytki, armaturę i inne. Ale nie potrafiłem tego zdefiniować i nazwać. Aż do dziś. Ta refleksja, która stała się przyczynkiem tego postu pozwoliła mi wysnuć przed samym sobą tezę, że być może umknęła by nam pasja. Pasja, którą ktoś nazwie frajdą, inny niezapomnianym przeżyciem, jeszcze ktoś inny opłacalnym trudem. I wszyscy będą mieli rację. Nie oddałbym ani minuty z tego czasu, który spełzł na załatwianiu materiałów, organizowaniu dostawy, wybieraniu czy z takiego materiału budować, czy z innego. Ani minuty z czasu spędzonego codziennie na budowie, niejednokrotnie i dwa razy dziennie - przed i po pracy - a już na pewno nie żal mi każdego słowa zamienionego z Majstrami, kawy z nimi - bo wtedy człowiek nabiera szacunku - do tego, co się tworzy, co rośnie. Zna każdy szczegół. Owszem - można powiedzieć - im mniej się widzi, tym mniej się będzie żałować. Nie widzi człowiek omyłek - ale to ludzkie jest. Niezależnie od tego czy zleci się budowę domu "pod klucz" czy poszczególnym ekipom przedstawi zadanie do zrobienia to mam wrażenie, że ryzyko podejmowane przez inwestora, a związane z wyborem tej odpowiedniej ekipy jest tak samo wysokie i tu i tu. Tylko, że jak ktoś schrzani robotę w systemie pod klucz, to mam wrażenie, że będę o tym wiedział mniej niż bym chciał. Jak ktoś schrzani robotę w systemie gospodarczym - widać od razu.
Mam wrażenie, że w budowach domków jednorodzinnych, mniejszych i większych, jest pewna analogia do takiego projektu, który trzeba rozebrać na czynniki pierwsze - ułożyć jakąś oś czasu, zaplanować, a potem weryfikować wyniki, sprawdzać rezultaty - analizować na bieżąco za i przeciw wielu rozwiązań. To cenna wiedza, jaką każdy budujący nabywa podczas budowy. Tak myślę, że właśnie miarą frajdy z budowania jest ilość tej wiedzy i trudu jaki się włoży w inwestycję - że inwestor nie tylko rozpakowuje dany mu prezent, ale współtworzy go gdzieś wkładając w to wiele swojej duszy, serca i szacunku.
Pozdrawiam
9 komentarzy
Rekomendowane komentarze