Łatanie dziury... ;)
Miniony tydzieńminął pod znakiem łatania dziur - a zwłaszcza jednej. Bardziej wtajemniczenidobrze wiedzą, że chodzi tu o likwidację włazu strychowego.
Dla przypomnienia - to"dziura", która spędzała mi sen z powiek
Pierwszy etap łatania jej wyglądał, mniej więcej, tak
Lepiej, jak pominę tu szczegółzakurzonej, prawie całej, tapety - bo to był obraz nędzy i rozpaczy
Kolejne etapy budziły już sporą nutkę nadziei
Kiedy "łata" nasuficie podsychała, razem z synem wzięliśmy się za doprowadzanie tapety dojakiego takiego ładu - czyli, z czystym sumieniem wzięliśmy się za jejodkurzenie, podklejenie i mycie. W tym samym czasie, łata od góry zostaławypchana watą i zabita deskami - coby zimno nie było.
A tak wygląda efektkońcowy
Nie ukrywam - cieszy mnie ten widok
2 komentarze
Rekomendowane komentarze