połowiczne szczęście - czyli cd opowieści o próbie uzyskania PnB
Byliśmy dzisiaj w starostwie z mężem odebrać pozwolenie na budowę domu. Niestety nie mamy go w łapkach bo był błąd w adresie.
Czego pani (kochana nasza jedyna - nazwijmy ją "urzędniczka") jeszcze nie pomyliła?: nazwiska i imienia.
Jedno co mnie martwi to tam jest napisane, że to jest pozwolenie na budowę na etap I inwestycji. Nie wiem czy takie pozwolenie nas urządza? Co z garażem i ogrodzeniem? To wszystko przez to, że kazała napisać że budowa w etapach. wrrrr
Skontaktowałam się już z A. i czekam co on na to. Normalnie jakie to wykańczające - ciągle ta niepewność.
Nie spodobało się mi, że nawet w decyzji jest błąd. No ileż można
Pozwolenie jest do poprawy, ale ponieważ ja chciałam, żeby czas do uprawomocnienia się już liczył, to zamieszaliśmy z panią w sekretariacie (i chyba kierownikiem - bo wydawał polecenia pani urzędniczce !!!!) i pani urzędniczka ma poprawić błąd i za tydzień powinniśmy dostać poprawną decyzję z pieczątkami starosty. A to, że z błędem poszło do gminy to już ich problem. Niech sobie poprawiają.
Ale pozwolenie liczy się już jako wydane i odebrane bo podpisaliśmy, że otrzymaliśmy. Liczę tylko, że za tydzień będą jeszcze pamiętali o co chodziło i dostaniemy je fizycznie w łapki.
Tylko znowu nie wiem czy powinniśmy się cieszyć (cholerny etap I).
W związku z powyższym można rozpocząć procedurę szukania materiałów. Pilnie potrzebny projekt wykonawczy/wykaz materiałów - a najlepiej kosztorys
Będąc w starostwie od razu zapytaliśmy o wjazd. Niestety papiery do pozwolenia na budowę zjazdu są oczywiście do uzupełnienia (o ja naiwna, myślałam, że tu obędzie się bez problemów). Pani (inna niż od domu, ale wcale nie sympatyczniejsza, może bardziej pozbierana i rzeczowa) już na wstępie mnie wkurzyła. Wniosek jest wypisany na męża (właściwie nie wiem dlaczego, chyba z przyzwyczajenia wypisuje wszystko na siebie). Ale przecież wiadomo, że dotyczy to nas obojga. Zaczęłam coś babce tłumaczyć, a ona do mnie,że rozmawia z Panem... a nie ze mną i jakby miała możliwość to chyba by się odwróciła plecami. Boże co to za urząd????
Co do poprawki?
1. Oczywiście znowu poszło o rów. Wyjaśniliśmy, że to nie jest rów melioracyjny tylko jakiś odwadniający. Że przecież w WZ jest napisane, że Zarząd Melioracji nie ma uwag - a kobieta na to, że nie będzie tego czytać i że projektant ma napisać wyjaśnienie nt tego rowu, że nie jest melioracyjny. OK pan projektant obiecał pomoc - musi napisać.
2. Mamy dostarczyć mapę do celów projektowych - oryginał (mamy w projekcie który my dostaliśmy, więc wypniemy i przekażemy). Chciałabym tylko kopię tej mapy, żeby mieć u siebie całość dokumentacji. Bo potem oddamy wszystko i znowu nie będzie wiadomo co złożyliśmy i jak wygląda projekt.
3. Mamy dostarczyć oświadczenie o dysponowaniu działką nr xx ????? (to jest kawałek drogi. Ja powiedziałam pani, że tego nie rozumiem, że mamy tak napisać bo przecież droga nie jest nasza, ale mój M. twierdzi że jest OK. Mamy napisać że dysponujemy na podstawie decyzji ZDP o pozwoleniu na zjazd.)
4. Mamy dostarczyć prawomocną decyzję ZDP o zgodzie na budowę zjazdu.- pan projektant zjazdu zawalił bo jak odbieraliśmy papiery od niego to mógł to przybić. Dawał nam decyzję która miała już miesiąc.
Swoją drogą jest to dla mnie jakiś absurd - te pieczątki o prawomocności. Czy to są wyroku sądu?? Jak się zgadzają to o co chodzi?
5. Mamy dostarczyć oryginalną decyzję ZDP o zgodzie na budowę zjazdu. - mamy więc przekażemy po podbiciu pieczątką
Coś tam chyba jeszcze było ale kurczę nie umiem sobie przypomnieć...
I mam jeszcze jedno pytanie. Mamy możliwość zakupu blaszaka 3x5m za 500 zł od kogoś z grupy Halinów. Z niedaleka, ale musiy go przewieźć i nie wiem jeszcze jak. Czy macie może jakieś pomysły? To zdjęcie.
http://i44.tinypic.com/2ebeujn.jpg" rel="external nofollow">http://i44.tinypic.com/2ebeujn.jpg
Przewiezienie w całości nie wchodzi w grę (podobno kosztuje 1000??? ).
Plany na dzisiaj:
- małż - wydzwonić projektanta zjazdu - załatwienie poprawek
- ja - wyszukać kandydatów na kierownika budowy SENSOWNEGO - takiego, który dopilnuje
- wymyślić jak przewieźć blaszaka i kto
- przekonać wszystkich o konieczność pilnego zrobienia wjazdu na MOJĄ DZIAŁKĘ!!!!!!
i nadchodzący tydzień:
- ja i małż - spotkanie z architektem i wykonawcą - ustalenie planu działania
- ja - przewiezienie blaszaka (o ile go kupimy)
- ja - ??? spotkania z potencjalnymi kierbudami i wybranie
- ja - wpaść w panikę kilka razy (przecież ja nie dam rady )
- małż - gonitwa po bankach - z prośbą na czole dajcie nam kredyt
Zaczynam się bać zamiast cieszyć, ale zawsze tak mam przed dużym zadaniem do wykonania...
3 komentarze
Rekomendowane komentarze