z wiadomości budowlanych
Dzisiaj jedziemy po odbiór PnB - bo jednak wolelibyśmy dostać to w końcu w nasze łapki. Oprawić w ramki i przytulać. A szczerze to chcemy po prostu sprawdzić czy pani poprawiła dane na pozwoleniu.
Kierbud wybrany. Mam nadzieję, że podjęliśmy właściwą decyzję. Właściwie on sam się wybrał, pojechaliśmy na wstępną rozmowę a pan nas zrozumiał, że ustalamy już szczegóły . Natomiast ja dostałam to co chciałam - mianowicie zapewnienie, że przyjedzie kiedy będę potrzebowała. Poobserwowałam Pana w akcji jak sprawdzał plany. Nie chwalił się jaki to on wspaniały kierownik, a ponieważ lubię ludzi szczerych i otwartych i umiarkowanie skromnych, to nawet jakby Pan nas nie wybrał, zostałby wybrany przez nas . (bami jeszcze raz dziekuję za kontakt)
Jedna sprawa z listy załatwiona.
Co do blaszaka już pisałam o wątpliwościach i decyzja została podjęta, że rezygnujemy, z bólem serca ale cóż...
Jutro spotykam się z wykonawcą SSO, być może zrobi mi też wjazd - wtedy będę miała zrobione to fachowo. Jedyne co mnie martwi to niepewność czy został on zaprojektowany z uwzględnieniem drzewa, które nie zostało wyrysowane przez geodetę i nabruździło nam na etapie projektu PZT do pozwolenia na budowę. Zobaczymy, drzewa nie wytnę. Wjazd będzie nas na pewno kosztował - mam nadzieję, że nie całe oszczędności... - bo projektant myślał chyba, że dysponujemy jakimiś unijnymi środkami. Samych przepustów mam dać 7 metrów, a wjazd będzie miał tylko 4 metry. Spryciarze prawda?
Przy okazji tego wjazdu zgrzytam zębami - bo gdyby mój mąż mnie słuchał i architekt, to byłby już prawdopodobnie zrobiony. Po drugie nie musielibyśmy się tak spieszyć i zwróciłabym uwagę panu z ZDP, że trochę za dobry projekt zrobił. Ale już "po ptokach" jak to mówi mój Tata.
Martwi mnie, że tak długo nie dochodzi do nas pismo o uzupełnienie dokumentów ze starostwa. I nie wiem czy listonosz/kurier dał komuś innemu, czy po prostu maja takie tempo??? Co prawda tam jest 7 dni od odebrania pisma, ale jeśli ktoś odebrał za mnie i się nie przyznał, to termin leci.
Jutro może się czegoś dowiemy.
Trzeba zacząć bieganinę po bankach.
Mieliście rację jest zgrzycik we współpracy z architektem.
BARDZO SIĘ MI SPIESZY - bo jeśli tylko pogoda pozwoli wykonawca, może wkraczać na plac budowy i zrobić jak najszybciej fundamenty. Ale... nie ma wjazdu, nie ma projektu wykonawczego, nie mam zestawienia materiałów. I tu mam żal do Architekta, bo strasznie się z tym ociąga. Widzę, że chce wyjechać w pierwszej połowie sierpnia i robi wszystko, żeby nie zacząć bez niego. Najbardziej mnie martwi kosztorys. Bo nie wiem jak go zrobić skoro nie wiem jakie materiały są mi potrzebne. No jak mam policzyć ile prętów mi potrzeba???
Także wychodzą pewne minusy mojego architekta:
1 - zakłada, że urzędnicy działają logicznie i zgodnie z prawem, więc jak panie sobie życzą jakichś absurdalnych papierów trochę się denerwuje i im wytyka, że są nieżyczliwe (aczkolwiek, ma trochę racji, no i jest wspierający w całym tym procesie bardzo)
2 - jest trochę za powolny przy niektórych sprawach (projekt wykonawczy....)
3 - za bogatych miał chyba dotychczas klientów i kieruje się innymi kryteriami przy dobieraniu wykonawców. Oczywiście decyzja należy do nas, ale np. nie stać mnie na jakąś firmę (b. drogą) tylko dlatego, że załatwia za mnie materiały. Wolę poświęcić trochę czasu i zadzwonić do hurtowni po bloczki, niż płacić za taką usługę wykonawcy 10000. Bo mnie nie stać na taką usługę. Oczywiście nie zamierzam martwić się każdą deską potrzebną wykonawczym czy gwoździem, ale jakieś większe materiały - ok. I tak mnie potem czeka załatwianie wszystkich duperelek przy wykańczaniu domu.
Chyba nawet wolę załatwiać bloczki, czy cegły niż, prysznice czy sedesy. Bo jest tych pierwszych zdecydowanie mniej rodzajów niż tych drugich.
Kończę bo czas zmrużyć choć na chwilę oczy. O robię błędy ortograficzne - czyli jestem śpiąca
D O B R A N O C, właściwie DOBREGO PORANKA
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia