Wodociągowa Barcelona.
Trza przyznać, że w gnieźnieńskich wodociągach spotkałem się z niestandardowo życzliwym przyjęciem. Co nie jest stanem typowym w naszych warunkach klimatycznych Żadnych sztywnych urzędasów burczących spod nosa :) Cierpliwie wytłumaczyli laikowi całą papierologię, zrobili projekt i zgodzili się wykonać przyłącze bez żadnych studzienek i innych wynalazków - mieli po prostu poprowadzić rurę z ulicy, przekopać się pod ławą i zostawić dyndające na rurze złącze z licznikiem. Po wylaniu ławy zaczałem sie jednak obawiać, że w związku z trudnym dojściem do punktu przekopu mogą zacząć marudzić. I to porządnie marudzić.
Kupiłem więc awaryjnie parę żywców i czekałem na godzinę "W" trzeciego czerwca.
Okazało ię jednak, że panowie byli tak zaaferowani finałowym meczem Barcelony z Manchesterem, że żadnych trudności nie zauważyli i w cztery godziny 45 metrów rury było zakopanych w ziemi a przyłącze stało się faktem :) :)
W życiu bym nie pomyślał,że im to pójdzie tak szybko. Żywiec i porównanie do Barcelony spowodowały, że na pożegnanie wyrównali mi cały teren. Nawet to, czego sami nie nabałaganili
Murki mogły się więc piąć dalej :)
Edytowane przez marmur7
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia