Wykopki
Nie chodzi wcale o ziemniaczki, tylko o dom nasz przyszły.
Dziś nie padało. I na najbliższe dni (dwa) też nie zapowiadają opadów. W związku z tym przyjechała EKIPA kopać pod fundamenty. Grunt u nas dobry, suchy i piaszczysty, wody gruntowej ani widu ani słychu, zgodnie z naszymi przewidywaniami. Badań nie było, ale znamy teren od lat .... dziestu i nieraz tam kopało się mniejsze i większe dołki, więc co w ziemi siedzi - wiadomo.
Małżonek po pracy pojechał obejrzeć i zrobić zdjęcia, wkleją się jutro. Obejrzał wykopy i powiedział, że strasznie mały ten dom. Wyedukowana małżonka (czyli ja) uświadomiła go, że na tym etapie tak to się wydaje i powiększać nie będziemy. Poza tym stwierdził, że przed wejściem trzeba będzie wyciąć jeszcze kilka drzew, bo inaczej nie będzie gdzie zawrócić samochodem (jako alternatywa jest wyjazd tyłem do drogi - jakieś 60 metrów). Pożyjemy, zobaczy jak wyleją schody.
W sumie dobrze, że popadało ostatnio, bo ziemia "nasiąknięta" była wodą i nie osypywała się do wykopów. Wszystko kopali ręcznie, niebywale precyzyjnie i delikatnie. Sam szef ekipy nadawał ostatni szlif, tj. wyrównywał dno wykopu do docelowego poziomu ławy.
Do końca tygodnia mają zalać (ławy oczywiście).
Edytowane przez ludwik_13
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia