marzenia zatonęły?
Chyba właśnie tak. Wczoraj pojechaliśmy, żeby zrobić inwentaryzację i waloryzację drzew na działce. Nie zrobiliśmy. Woda wszędzie. Na naszej działce, na sąsiednich, na drodze dojazdowej. W najniższych miejscach działki prawie się przelewała przez kalosze. To już chyba koniec naszych marzeń. Mąż mówi, że trzeba poczekać aż Urząd zrobi odwodnienie. Pytanie, czy zrobi, kiedy i czy to coś da? Mi się odechciało wszystkiego. Co z tego, że sąsiad wczoraj mówił, że jak przez 18 lat ma działkę, to kropli wody tu nie było, jak teraz rozlewisko? A w nocy znowu lało. Środek lata. Czemu nie w tamtym roku?! Wtedy bym się w to nie pchała. A teraz co? Kasa zamrożona, kredyt do spłacania, projekt kupiony, adaptuje się. Tylko po co? A tyle frajdy i satysfakcji mieliśmy pracując na działce. Tyle marzeń. Po latach tułania się po wynajmowanych stancjach i mieszkaniach własne miejsce, normalne warunki, pokój dla Małej, święta u siebie... Chyba nie jestem w stanie pisać, bo się całkiem rozjadę.
11 komentarzy
Rekomendowane komentarze