budwlańcy, budowlańcy, ach ci budwlańcy...
Budowa domu to ciągłe poszukiwania. A to działki, a to projektu, a to ekipy do budowy, wykończenia itp... Każdy kto buduje dom przechodzi przez tą drogę, żeby nie powiedzieć drogę przez mękę
U nas jak do tej pory szło w miarę gładko. Działka kupiona trochę przez przypadek, bez większych poszukiwań. Na projekt zdecydowaliśmy się też bardzo szybko. Kolejny etap ekipa. No i jak do tej pory to z nią mieliśmy do tej pory najwięcej problemów.
Na początku musieliśmy zmienić kierownika budowy, bo nie odpowiadał na nasze telefony i co chyba gorsze, nie dopilnował i tak zrobili fundament, że ma wymiar inny niż w projekcie (choć i geodeta też tu swoje ma za kołnierzem ).
Kolejny punkt na liście grzeszków naszych fachowców to zrobienie dziury w zbiorniku przydomowej oczyszczalni. Ot nie chciało się Panom łopatą pomachać i wysłali koparkowego. A co ten zrobił łychą wolę nie wspominać...
No i ostatnia sprawa lenistwo... Oprócz normalnej ekipy mieliśmy (tak, tak czas przeszły) na budowie 2 fachowców, którzy wykonywali prace dodatkowe, na które nie byliśmy z nimi umówieni. Początkowo pracowali w miarę solidnie, ale z czasem szło im coraz wolniej. Zgodnie ze starym porzekadłem: daj palec a wezmą Ci rękę, tak też stało się i tym razem. Miarka przebrała się w piątek. 2 Panów (podkreślam 2), przez 8 godzin wymurowało 7 warstw murku o długości ok 1,2 m. Przeliczając na jednego fachowca to 3,5 warstwy / 8 godzin. Ilości cegieł na godzinę nie będę przeliczać. Po dość ostrej rozmowie postanowiliśmy się rozstać. Fachowcy nie wyrazili zgody by płacić im za wykonaną pracę, a nie za godzinę. Cóż płakać nie będziemy:no:
Pewnie też macie różne przygody z fachowcami. Więc kto da więcej???
2 komentarze
Rekomendowane komentarze