Dziura-wka i czka-wka...
Pojechałam dzisiaj grzecznie na skład budowlany i równie grzecznie poprosiłam pana składowego o 35 szt cegły dziurawki. Mówię, że 35 szt mi wystarczy, bo tyle jest wyliczone - zresztą, to i tak o 5 szt więcej.
Cóż, jeśli chodzi o sprawy budowlane, to zawsze kupuję ciut więcej - ot, tak "na zapas". Nie wiem, czy wszyscy tak mają - jednak, w tej kwestii wolę być spokojniejsza, niż w pewnym momencie zadrżeć bo czegoś zaczyna brakować.
Pan składowy pyta mnie, którą? i pokazuje: taką, taką i jeszcze inną. Ja zdziwiona, co on mi wciska, pokazuję palcem - TĄ. Pan na mnie spojrzał, uśmiechnął się i do mnie mówi: proszę pani, to nie jest cegła dziurawka, to jest pustak MAX Z równie ironicznym uśmiechem, odpowiedziałam: jak zwał tak zwał, ale ja chcę to coś dziurawe i 4 worki cementu
Kurka blaszka - poczułam się, jak kretynka ta dziurawka odbiła mi się nielubianą czkawką. W sumie, dla mnie jest wszystko jedno, jak to coś się nazywa - ważne, że wiem do czego to służy i co z tym można zrobić.
Zadowolona z zakupów (z opróżniania portfela już mniej), postanowiłam to wszystko uczcić smażoną cukinką Jakby, ktoś nie wiedział, co to takiego - to powiem tylko, że jest to coś bardzo smacznego
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia