Pozwolenie na budowę
Już jest
Co prawda jeszcze nie prawomocne, ale i tak się cieszę. Uprawomocni się dopiero za miesiąc, bo pani ze Starostwa idzie na urlop. Mam takie szczęście, że w procesie załatwiania pozwolenia już drugi raz idzie na urlop. Co za pech.
Ale i tak dobrze będę wspominał współpracę z wydziałem architektury. Nie musiałem specjalnie nic dowozić, nie czepiali się i wszystko przebiegło bardzo miło. Myślałem, że trochę szybciej to wszystko będzie, ale te urlopy (w końcu mamy okres wakacyjny) trochę to rozciągnęły w czasie.
Chociaż z drugiej strony i tak nie mogę jeszcze nic robić, bo mokro jak cholera. Niby teren jest pochylony (na samej działce jest różnica 0,5 m wg map geodezyjnych) i działka nie leży na końcu pochyłości a mokro jak cholera. To znaczy woda nie stoi, ale ziemia nasiąknięta jest jak gąbka. W tej sytuacji nie ma co marzyć o pracach ziemnych. Trzeba czekać na suszę.
A jak mokro to i komary. Ledwie człowiek wysiądzie z samochodu a już go opadają chmarą. Jak ja tam będę mieszkał? Siatka w oknach wiadomo, ale jak wyjść na taras? W stroju pszczelarza?
Trzeba będzie coś wymyślić na tą wilgoć w ziemi. Opaskę drenarską wiadomo się zrobi, ale i na reszcie działki chyba trzeba będzie wkopać parę rurek i studnię wykopać niech ścieka.
A na komary wymyśliłem nietoperze i ptaki. Dla jerzyków kilka budek na domu i dla nietoperzy kilka budek też. I niech jedzą do woli
No i garaż też przyjechał. II gatunek blachy, 3x5, z firmy Maritom za 1399 zł z transportem. Dzięki Bogu chłopaki przyjechali go montować przed większymi deszczami, bo następnego dnia w życiu by nie wjechali na działkę, a jakby wjechali to już by nie wyjechali.
I tak się zakopali, ale w miarę rozsądnie. I miałem okazję poznać lokalnego pana koparkowego 120 zł za godzinę. Chłopcy od garażu za głowy się złapali że tak drogo (są z Limanowej), ale przecież nikt mi od nich do roboty nie przyjedzie
6 komentarzy
Rekomendowane komentarze