geodeta
Chyba nie pisałam nic o wytyczaniu domu i granic...
To dlatego, że ze zdenerwowania nie mogłam spac z czwartku na piątek i poszłam spać o..., nie lepiej nie powiem bo uznacie mnie za wariatkę, no i mąż się dowie . Nie mogłam spać bo bałam się czy dom zmieści się nam na działce.
Ufffff, zmieści się !!
Geodeta pięknie wytyczył dom, osie i co tam chcieli. Potem sprawdził granicę z sąsiadem po lewej i po prawej. Sąsiad po lewej dobrze zrobił ogrodzenie, więc wszystkie miary jakie braliśmy ws wjazdu od słupka są OK. A granica po prawej też jest tam, gdzie powinna być. Okazało się że ten sam geodeta wytyczał granicę sąsiadowi pod ogrodzenie i ten sam pokazywał granice działki mężowi przed jej zakupem. A słupek, na który się natknęliśmy to punkt GPS, który pomagał im znaleźć jakieś punkty .
Z niewyspania w piątek po południu padłam. Ale jak mąż wrócił z pracy oczywiście pognaliśmy na działkę . Obejrzeliśmy wykopy (mój mąż pierwszy raz na żywo), chłopcy żałowali, że nie ma już wielkich koparek , nakarmiliśmy chmary komarów, nacieszyliśmy oczy widokiem i do domku.
W sobotę niestety na działeczkę, ptfu na budowę nie dotarłam - musiałam posprzątać wreszcie u dziadka. Zeszło się mi cały dzień. Jeszcze czuję zmęczenie - jakoś przy tej duchocie strasznie się męczę.
No to idę spać bo jutro daleka droga.
4 komentarze
Rekomendowane komentarze