strop....wciąż
Byliśmy z głową w chmurach!
Powroty do rzeczywistości są ciężkie i strasznie stresujące!
A jakież było nasze zaskoczenie kiedy okazało się ze podczas naszego urlopowania nic się nie zmieniło na placu boju. Zastaliśmy budowę dokładnie w tym samym miejscu co ją zostawiliśmy.Zaraz zaraz nie tak dokładnie bo wyjeżdżając nie było jeszcze zbrojenia miało być wykonane dnia następnego po naszym wyjeździe.I tak sie też pewnie stało bo po powrocie zastaliśmy taki oto widok:
Zbrojenie pięknie ułożone, czekające grzecznie na zalanie...
I wierzyć się nie chce jaka fala wiadomości do nas dotarła.Same nieszczęścia...
Majster przeżył "Śląską masakrę piłą mechaniczną": Podczas piłowania odskoczyła a nie miał osłonki na pile i ...
teraz się leczy. Dzięki bogu nic naprawdę poważnego mu się nie stało tylko (o ile można tak powiedzieć) ma poszytą klatkę piersiową. To była pierwsza wiadomość jaka nam dostarczyli po powrocie, druga to taka, że już dwa razy była zamawiana gruszka z betonem i dwa razy odjechała bez zalania stropu.Powód? Duże opady deszczu spowodowały ze ziemia była na tyle rozmoknięta i Ciężkie auto nie mogło wjechać, mogłoby sie zatopić w błocie albo co gorsza się wywrócić a to nie było by zbyt fajne:(
Pogoda też spowodowała, że nasz wspaniały wykop znowu zaczął się obsuwać. Sciany budynku jeszcze nie zabezpieczone przed wilgocią, czekamy na ten strop...
Morze,
Góry,...
Ja chce z powrotem!!!!!!!!!!!!!!!
Bez problemów, trosk i kłopotów pogodowych!!!
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia