maraton bankowy
Powoli dobiega końca nasze bieganie po bankach, a właściwie bieganie mojego męża, bo ja byłam z nim raptem w trzech bankach - co to za maraton .
Oczywiście wszystkie banki chcą żeby im udowodnić pieniędzmi na koncie nasz wkład własny, który zamierzamy wnieść w przyszłości. Ale kochane banki - czy wy wiecie, że ja dom buduję? I muszę czymś płacić za materiały! Pieniądze na koncie niestety topnieją zamiast przybywać. Co mogę odwlekam, a że niedużo mogę...
Nagrabił sobie dzisiaj wykonawca - stawiając mi ultimatum.
I nagrabił sobie ostatecznie architekt (ale tu szczerość jest ważna, trochę to nasza wina) - bo nie mam ani ja, ani kierowniczka budowy projektu wykonawczego konstrukcyjnego - który miał dostarczyć podpisany przez konstruktora - przed wyjazdem na wakacje. Ja byłam przekonana, że dostali ten projekt w formie wydruku mój wykonawca i w formie elektronicznej kierbudka. Ja też miałam dostać wydrukowany, ale nie przypomniałam i oto nie mam. Mea culpa!
Nie wiem o co chodzi ale z tego co mi moje własne życie pokazuje FACECI MAJĄ PROBLEM Z KOMUNIKACJĄ!!!!! Nie kobiety tylko właśnie faceci. Ja mówię kilka razy wykonawcy - zestawienie materiału - ile i na kiedy (bo muszę mieć kasę) - wydaje się, że rozumie o co mi chodzi, ale nic z tego nie wynika -> nie dostaję potrzebnych informacji, a potem są pretensje, że materiał potrzebny na już.
Architekt - tu się z kimś na coś umawia - nie przekazuje następnej osobie, ja o czymś wiem kier bud już nie, mąż o czymś wie - ja nie, wykonawca wie - ja i mąż nie, sąsiad wie - my i wykonawca nie. Nie wiem czy to taki styl pracy, czy to wynik tego, że u nas wszystko odbywa się jak na wariackich papierach. Trochę jesteśmy sobie winni bo pozwalamy na coś takiego, ale jestem już zmęczona tym wiązaniem szczegółów ze sobą i informowaniem wszystkich o wszystkim.
O mężu nie wspomnę (długa historia, wieczne "zapomniałem", mam wiecznie wrażenie, że jak nie przypomnę to nic nie będzie załatwione). Dzisiaj mamy jechać do banku, czego zapomniał mąż zabrać z pracy? Oczywiście całej torby z dokumentami! Dobrze, że mnie tknęło i zapytałam czy ma papiery (plecak gruby, byłam przekonana że są w plecaku). On się potem dziwi, ze ja zawsze zakładam, że czegoś nie-zrobił, nie-pamiętał, nie - dopisz własne...
No dobra - ponarzekałam sobie trochę... jutro rano jadę sprawdzić ile z silki wybudowali. Dzisiaj ściągnęliśmy do domu już po ciemku i nie było sensu jechać na budowę, bo tylko bym sobie mogła krzywdę zrobić.
A tak naprawdę to martwię się o kasę...
4 komentarze
Rekomendowane komentarze