czego nie zrobiłabym ponownie zaczynając budowę
Jeśli miałabym zaczynać budowę jeszcze raz to najpierw bym się do tego dobrze przygotowała.
Jak zaczęliśmy przygodę z projektowaniem domu była mowa o tym, ze rok 2011 przeznaczamy na zbieranie funduszy, papierologię na spokojnie, wyceny itp. Potem nagle padło hasło "A może jednak zaczniemy budowę w tym roku?" i poszliśmy na żywioł.
I to jest największy błąd. Bo zaczynasz się wszędzie i zawsze i ze wszystkim spieszyć
- czekasz na PnB i obgryzasz paznokcie bo przecież masz umówioną ekipę i musisz zaraz zaczynać,
- czekasz na projekt wykonawczy już po rozpoczęciu budowy bo przecież zacząłeś bez żeby było szybciej,
- składasz wnioski o kredyt w trakcie budowy i wkład własny topnieje na koncie i jak go musisz pokazać to go już dawno nie masz,
- kosztorysy robisz na oko bo przecież nie masz projektu wykonawczego - to na jakiej podstawie mają ci zrobić wycenę?
- wykonawca nie ma kiedy usiąść i zrobić zestawienie materiału bo w dzień woli budować a nie ślęczeć na papierami, a wieczorem z szacunku do jego zmęczenia i jego czasu prywatnego nie zawracasz mu tym głowy.
- itd.
Ja jestem z tych langsam, langsam i nie cierpię być nieprzygotowana.
Ciśnie się mi na usta "A nie mówiłam?" Bo mówiłam mężowi a może w przyszłym roku? A on stwierdził, że nie ma na co czekać...
Wczoraj wieczorem zrezygnowaliśmy ze składania wniosku do PeKaO SA bo chcieli kosztorys osobno materiały, osobno robocizna. No mam parę wycen na duże rzeczy ale tylko na SSO mam wycenę na robociznę a materiały nie mam jak policzyć bo przecież nie mam wykonawczego. Ale malowanie np - no nie mam zielonego pojęcia ile za farbę ile za robociznę, tynki to samo, elewacje to samo. Mąż stwierdził, że ma już dosyć rzeźbienia i wymyślania fikcji.
14 komentarzy
Rekomendowane komentarze