Mały domek w wielkim mieście
17.10.2010
Dostaliśmy widomość od maklerki na temat przyłączy do domu. I szczęki opadły nam do podłogi, a potem zalała nas czarna rozpacz...
W budżecie policzyliśmy 10.000, wszyscy mówili, że będą kosztowały około 8.000 więc wzięliśmy poprawkę i zaokrąliliśmy. A teraz okazuje się, że to 23.000... I skąd z dnia na dzień wytrzasnąć taką kasę? Nie wiemy czy damy radę, bo plan finansowy mocno napięty i nie bardzo jest gdzie oszczędzać, a pozy tym jest ryzyko, że za jakiś czas wyskoczy nam następna niespodzianka, potem może kolejna i jeszcze jakaś inna i w efekcie pójdziemy z torbami albo będzie trzeba brać drugi duży kredyt i wpakujemy się w sytuację kiedy większość dochodów idzie na spłatę raty za dom i o wakacjach cza innych przyjemnościach możemy zapomnieć... Budowanie latami nie wchodzi w grę... Zwątpienie nas ogarnęło, może nie warto tak się szarpać, szkoda życia i nerwów... Mamy pierwszy poważny kryzys budowlany i zastanawiamy się czy nie rzucić tego w diabły...
20.10.2010
Po kilkudniowych rozrterkach i nerwówce zdecydowaliśmy, że nie poddajemy się i idziemy do przodu, z czegoś zrezygnujemy, coś zrobimy później i jakoś damy radę. Szkoda nam tego całego czasu i wysiłku zmarnować. No i pieniądze, które już wsadziliśmy, przepadłyby...
Projekt wstępny złożony w Wydziale Planowania. Dwa dni przed terminem, czyli jak zwykle na ostatnią chwilę, ale ważne że już tam jest. Teraz czekamy na oficjalną akceptację.
29.10.2010
Dostaliśmy oficjalnie kredyt. Jesteśmy związani węzłem prawie małżeńskim z bankiem na następne dwadzieścia parę lat. Ciekawe jak nam się to pożycie będzie układać?
03.11.2010
Dostaliśmy akceptację projektu. Czyli wszystkie papierki do sprzedaży działki już mamy. Maklerka umówiła nas u notariusza na 17.11.2010.
08.11.2010
Próbujemy już teraz zaklepać możliwie najbliższy termin w Centrum Planowania naszej firmy. Nie będzie to łatwe, mają strasznie dużo klientów. Kryzys paradoksalnie pomaga branży budowlanej, i kalendarze projektanów wypełniane są mocno do przodu. Jednak znając M wysunie mocną argumentację i nie będziemy chyba zbyt długo czekać. Pan S ma też użyć swoich wpływów i przyspieszyć na ile się da...
15.11.2010
No i dostaliśmy termin wizyty planującej na 10.12.2010. Mam nadzieję, że to konkretne planowanie pódzie sprawniej niż to wstępne.
17.11.2010
Podpisaliśmy akt notarialny i po uprawomocnieniu się zostaniemy właścicielami ziemskimi.
Pan notariusz był mile zaskoczony, że budujemy bez piwnicy. Według niego, o kilku latach robi się z piwnicy graciarnia na tony niepotrzebnych rzeczy. A ja tam chciałybym mieć piwnicę, bo wszystkie techniczne mechanizmy byłyby na dole i na parterze byłoby więcej przestrzeni, pokój do brudzącego majsterkowania bym miała (na szczęście zostaje garaż). Ale jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma... Będziemy musiali mocno ograniczać zapędy chomikarskie.
Cieszę się, że w końcu, po kilku lekkich zawirowaniach i małej nerwówce, podpisaliśmy papiery u notariusza, pierwszy krok do spełnienia marzenia o domu zrobiony.
Jednak co by nie było tak słodko, to sprzedaż obwarowana została kilkoma warunkami, a najważniejszy to ten, że inwestycja musi być zakończona do końca września 2012r.
Edytowane przez Da_Lena
2 komentarze
Rekomendowane komentarze