Mały domek w wielkim mieście
18.11.2010
Zadwoniłam do przyszłego dostarczyciela prądu, wody i ciepła (3w1) do naszego domu. Pan był bardzo miły, podał mi przybliżony koszt przyłącza. Pokrywa się to, niestety, z kwotą podaną przez maklerkę. Do dokładnej wyceny potrzebują dokładne plany domu na działce. Po południu dostałam mailem cały plik papierów na temat warunków poprowadzenia przyłącza, wieczór spędzę na studiowaniu tego... No ale to moja działka, M zajmuje się sprawami finansowo-notarialno-urzędowymi, a ja stroną fizycznego powstawania domu.
19.11.2010
Dziś cichaczem naszą działkę nawiedził geotechnik. Zrobił dwa odwierty, wszystko pomierzył. Dobrze, bo analiza działki jest niezbędna do naszej rozmowy planującej.
29.11.2010
Tak na wszelki wypadek wysłaliśmy do pana S informacje na temat przyłączy, do dalszego przesłania do architektki. Dobrze by było gdyby część rzeczy zrobiła jeszcze zanim osobiście się spotkamy.
07.12.2010
Dostaliśmy przesyłkę kurierską z potwierdzonym kontraktem przez naszą firmę budowlaną. Nie spieszyli się za bardzo, tylko ponad dwa miesiące od naszych podpisów i tylko dwa dni przed rozmową planującą... Potwierdza się spostrzeżenie, że oni zawsze mają czas... Niestety...
10.12.2010
O godzinie 10.00 stawiliśmy się w Centrum Planowania naszej firmy budowlanej. Najpierw poznaliśmy projektantkę od projektu wstępnego, a następnie projektantkę docelową. Pierwsze wrażenie było bardzo pozytywne: energiczna i kompetentna.
Na dzień dobry przeszliśmy do listy moich pytań, zaczęłam od przyłączy. Nasz dom będzie stał w głębi działki, a przyłącze prądu może mieć maksymalnie 15m, u nas do pokoju technicznego jest więcej. No i okazało się, że jest problem, nasza architektka dostała wszystkie nasze papiery dzisiaj rano i nie zapoznała się z nimi. Nastąpiła więc telefoniczna debata z działem planowania w elektrowni i szukanie rozwiązania. Trwało to prawie trzy godziny... Rozwiązaniem jest wydzielenie dodatkowego pokoju technicznego od strony południowej i wybudowanie pod nim sprecjalnej studzienki (bo budujemy dom bez piwnicy). Nie byłam zachwycona, wejście mi się zmniejszyło i trzeba wyrzucić jedno okno, ale co zrobić...
Doszły jeszcze inne koszty: musimy dozbroić płytę fundamentową i dać lepsze zabezpieczenie p/wilgociowe.
Za to dobrze wyszedł mój podział okien, zdecydowanie lepiej teraz wyglądają. Jednak od frontu musimy zostawić podział symetryczny: na parterze dobrze jest mieć szerokie drzwi tarasowe, a nie metrowe; na piętrze musi być okno skrzynkowe dwuskrzydłowe ze względu na przepisy p/pożarowe.
Następnie przeszliśmy do kwestii cięć budżetowych związanych z wysokimi kosztami przyłączy i dodatkowymi kosztami. Zrezygnowaliśmy z odkurzacza centralnego, komina wewnętrznego do kominka (właściwie chyba komin zewnętrzny bardziej mi wizualnie odpowiada i można ewentualnie zrobić kominek za kilka lat). Potem architektka zasugerowała nam cysternę z deszczówką tylko na użytek ogrodu (cysternę musimy mieć), bo kwota, jaką mamy zaplanowaną w budżecie, wystarczy tylko na ogród. Trochę się wkurzyłam, bo oszczędność wody jest dla mnie ważna, pan S za złą sugestię co do ceny usłyszy ode mnie kilka słów.
Później zajeliśmy się kwestią doboru drzwi zewnętrznych i wewnętrznych, koloru okien i żaluzji zewnętrznych, parapetów (ostatecznie wyleciały z budżetu, bo żaden kolor jakoś mi do koloru okien nie pasował), dachówki i tynków zewnętrznych. I tak czas nam zleciał do wieczora... Nie zdążyłam wybrać całego wyposażenia do łazienek, ale kafle mogę ustalić z płytkarzem bezpośrednio, a armaturę i ceramikę przez maila. Bo raczej następnego wyjazdu do Centrum Planowania nie przewidujemy, trochę nas ten wyjazd kosztował...
Całe szczęście, że przez cały ten dzień nasz synek w miarę dobrze współpracował, trochę polatał za piłką, trochę porysował i poszperał w torbie, trochę pospał i trochę tylko pomarudził.
Edytowane przez Da_Lena
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia