Koniec ...przed początkiem
Właściwie to tytuł tego wpisu miał brzmieć: KONIEC HORRORU! I taki byłby nawet bardziej informacyjny, ale - nie byłby już prawdziwy:(
Od ostatniego sprawozdawczego wpisu minął z górą miesiąc - miesiąc najlepszego czasu na budowę! - a u nas: najpierw czekaliśmy, aż nasz GENERALNY WYKONAWCA znajdzie ekipę. Później - wciąż zdeterminowani, aby zbudować ten domek i bez złudzeń już patrzący na umowę, którą podpisaliśmy - negocjowaliśmy warunki rozstania. Gdy już byliśmy gotowi odejść nawet na bardzo niekorzystnych dla nas warunkach, nagle zaproponowano nam sensowny aneks do umowy z informacją, że "ekipa już jest". Aneks podpisaliśmy, wybrany przez ES Polska wykonawca nawet pokazał nam pięknie i szybko zbudowany domek, prawie taki jak nasz. Powiało nadzieją, prawie sielanka... A po kilku dniach telefon z firmy - jednak wykonawca nie zdecydował się podpisać z nimi umowy:sick:, tzn: znowu nie ma kto budować! Jeszcze wtedy liczyłam dni, ostatni tydzień wakacji, jeszcze gdyby ktoś był, jeszcze byłby sens zaczynać... więc znowu pertraktacje, żeby może tamten wykonawca, podobno tak mu zależy, nawet z ceny spuszcza, żeby złapać robotę całości ("pod klucz"). I kolejne dni: ustalenia, ustalenia, ustalenia:bash: No i na szczęście czy nieszczęście dla nas okazało się, że nim ES zdecydowało się skorzystać z tego, że ktoś ich dom może wybudować, ten ktoś (nasz niedoszły wykonawca) zrezygnował....i....wracamy do tego, że mamy niby dobry aneks, ale znalezienie wykonawcy, który zrobiłby wszystko w takiej cenie, żeby i Generalny Wykonawca był w tym układzie zadowolony, właściwie graniczy z cudem. Nie udało się przez lato, a ceny chyba nie maleją, prawda? Więc: na papierze mamy mieć dom. W rzeczywistości - czas płynie i zapewne wszyscy już mamy tego dość.
Unikam myślenia o DOMU, za dużo przykrych emocji... Jednym słowem: klincz, ani pójść naprzód, ani uwolnić się od tego koniec przed początkiem
1 komentarz
Rekomendowane komentarze