Piecowe dylematy (!)
Mamy potężną zagwostkę... Zdecydowaliśmy się ostatecznie na piec na eko-groszek (były pomysły standardowego na węgiel ostatnio). Nie chcieliśmy pieca kupować gotowego, tylko zrobić na zamówienie. Przemawia za tym kilka rzeczy. Raz - piec jest wykonany w taki sposób, że bez względu na wszystko można w nim palić jednocześnie i grochem i np. drewnem. Dwa - polecona firma zajmuje się tylko tym i od długiego już czasu, więc wiemy kto i jak wykona nam piec. Trzy - wykonany indywidualnie, czyli dopasowany do nas w każdym calu. Niestety pojawiły się pewne "ale". I im dłużej o tym myślimy, tym bardziej nie wiem co robić! Pierwsze "ale" pojawiło się w momencie, gdy fachman wyliczył nam moc pieca. Wszędzie gdzie nie czytaliśmy, każdy kogo nie pytaliśmy twierdzi, iż na dom do 150 m2 wystarczy z powodzeniem piec max 16 kW. A facet twierdzi, że zrobi nam 30 kW... On osobiście ma na niewiele większy od naszego dom piec o mocy 35 kW. Twierdzi że jest właściwie dobrany i nie ma problemu ze spalaniem (czego się boimy, bo podobno jeśli piec ma za dużą moc, to nie rozgrzewa się na maksa, nie spala wszystkiego i krótko mówiąc - dusi się). Wiemy że gościu ma wielkie doświadczenie w tym co robi, osobiście mąż widział ten piec u niego w domu, ludzie go chwalą... Ale wciąż nas zastanawia to 30 kW... Najgorsze jest to, że decydować się musimy dosłownie natychmiast. Jest to mała firma i tygodniowo są w stanie zrobić 5 pieców. Jeśli zdecydujemy się w tej chwili piec dostaniemy - uwaga - na drugi tydzień listopada!!!! Dopiero!!! Cenowo jest facet baaaaardzo konkurencyjy. Za różnicę między jego 30, a sklepową 15 kupimy sporo opału. Zostaje pytanie, czy samym kominkiem uda nam się tak wygrzać mury, żeby móc się jeszcze w listopadzie - najpóźniej w grudniu - wprowadzić? Szansa wciąż jest. Będziemy dziś bardzo intensywnie o tym myśleć, zobaczymy co nam z tego myślenia wyjdzie :)
Z innych wieści - tata od wczoraj grasuje na ostatniej ścianie. Znaczy się, że elewacyjny etap pierwszy będzie zakończony. Nad tynkiem, fakturą, kolorem będziemy się pastwić w przyszłym sezonie :)
Zakupiliśmy także zlew do kuchni. Tak się on prezentuje:
Dziś o 18 przyjedzie nasz stolarz w celu dokonania dokładnych pomiarów kuchni i wybrania kolorystyki. Skłaniam się do waniliowego blatu i ciemnych mebli - jakiś ciemny kasztan, orzech. AGD już mamy ostatecznie wybrane, znalazłam nawet bardzo przystępną ofertę :) Przekopywałam sieć w celu znalezienia niskich cen i gdy już prawie zdecydowani byliśmy zakupić wszystko w jednej z "sieciówek", tyle że z własnym transportem (bo zamiast płacić od kilograma, zapłacilibyśmy od kilometra), wpadłam na stronę firmy, która nie dość że ma wszystko o paredziesiąt złotych taniej (w przypadku pralki - 200!), to jeszcze są z miasta obok i za 35 zł. wszystko nam przywiozą i jeszcze do budynku wniosą! Jedynie lodówki "mojej" nie mają. I ją będę musiała zamówić gdzie indziej.
1 komentarz
Rekomendowane komentarze