zbliżamy się do zera
Uff. Nareszcie.
Ten etap zajął mi więcej czasu niż sądziłem, ale i ścianka fundamentowa była niebagatelnej wysokości (165 cm). To z powodu wysokich wód gruntowych. Oryginalnie w adaptacji było wyniesienie budynku 45 cm nad grunt. Kierownik (i wszyscy dookoła) radził dodać jeszcze ze dwa bloczki (coby się woda do pokoi nie wdzierała) i tak wyszło.
Poszło całe mnóstwo bloczków (ze 3 tys) i od groma piachu, ale nareszcie wyszliśmy z ziemi. Teraz powinno pójść szybciej. Ale pójdzie dopiero jak ekipa wróci z innego placu budowy. A to będzie dopiero za dwa tygodnie. Mówią, że wtedy siedzą póki nie zrobią więźby. Oby tylko pogoda dopisała.
Wnioski z dotychczasowych etapów mam takie, że trzeba wszystkich i wszystkiego pilnować. No i fajnie jest jak się ma zaufanego majstra, który przypilnuje pana koparkowego, a jak trzeba to i opieprzy za nieróbstwo
Kolejny wniosek to taki, że za cholerę nie umiem się targować.
I muszę pamiętać, żeby zawsze, zawsze, zawsze umawiać się z góry na zapłatę za określoną robotę, a nie od przepracowanej godziny. Potem koleś sobie gada przez telefon, albo idzie do sklepu zamiast robić, no a przecież nie mogę siedzieć na budowie, żeby go pilnować.
Pozdrawiam wszystkich walczących z budową.
2 komentarze
Rekomendowane komentarze