Styropian oraz dwoje lajkoników...
Wczoraj, przy pięknej upalnej, prawie "sierpniowej" pogodzie (kto by uwierzył, że to 1 października?!) weszliśmy w bliższą znajomość ze styropianem i folią kubełkową. Efekty naszych całodziennych działań (ok. 26mb, ok. 5 godzin pracy, w tym pogaduchy ze znajomymi, którzy wpadli prawie niespodziewanie, pilnowanie dwóch małych "inwestorzątek") przedstawia się następująco:
Mieliśmy taki rozpęd, że gdyby nie zabrakło materiałów, to pewnie pracowalibyśmy do ściętej nocy. Chociaż z drugiej strony może to i lepiej, że ich zabrakło, bo dziś nie dalibyśmy rady ruszyć ręką ani nogą...
Zostało nam jeszcze jakieś 36 mb ściany fundamentowej do oklejenia. Ale będzie szło szybciej, bo już nie będzie takich zakamarków i zakrętasów jak na frontowej ścianie, tylko prosto.
Jak widać, ten etap spokojnie można zrobić samemu. I dokładnie. Bo nie sądzę, żeby każdemu wykonawcy chciało się miotełką usuwać piach z odkopanej ściany, czekać aż wyschnie i upychać każdą szczelinę styropianem
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia