Mała czarna...zaocznie
'Dobra Słonko, marzenia marzeniami, ale za co my ten domek zbudujemy?' - zapytał Kosmaty. 'Przecież my jak te myszy biedne, kościelne znaczy te myszy. Bez oszczędności i rodzice na kasie nie siedzą. A nam będzie potrzebne sporo tej forsy. Na oko tak z walizka papieru przynajmniej. Taka większa walizka, nie bagaż podręczny.'
'No jak to skąd?? Zarobisz!' - odpowiedziało zupełnie spokojnie Słonko. Jej wiara w Kosmatego jest po prostu porażająca.
Na depozyt za działkę i wkład własny jakoś uciułaliśmy. I już nie było odwrotu. Kolejny rok to konkretne oszczędzanie. Kosmaty tam, Słonko na miejscu. Łatwo nie było i nie jest. W głowie wciąż kołacze się natrętnie myśl: 'To są nasze najlepsze lata w życiu, a spędzamy je oddzielnie...' Rzucanie się w wir pracy pomaga...niewiele.
W międzyczasie wybieraliśmy projekt. Za dużo tego jest. Od gotowców po oferty zwariowanych architektów, którzy przerabiają w projekty jeszcze bardzie zwariowane pomysły przyszłych inwestorów. Mówi się, że od przybytku głowa nie boli. Gówno prawda. Wybierając jedno, zastanawiasz się czy przypadkiem to drugie albo trzecie albo piąte nie jest przypadkiem lepsze. Stres najlepszym przyjacielem kupującego (przynajmniej Kosmatego, bo Słonko to jakoś z zakupami problemu nie ma żadnego, prawda Słonko?) Za dużo tego jest. Ale w końcu wybraliśmy. Po znajomości wyszło mniej więcej tak:
- projekt 1890zł
- wcześniej 5 mapek - 500zł
- adaptacja 2000zł
- geolog/geotechnik - 900zł
- warunki przyłączy wod-kan - 140zł
- parę znaczków skarbowych - jakieś 100zł
Razem: 5,030zł
26 lipca dostajemy pozwolenie na budowę.
Koniec sierpnia - Kosmaty wpada do kraju podpisać kolejny cyrograf z bankiem. Tym razem załatwialiśmy wszystko sami a pani K. z banku jest po prostu bomba! Odradzam wszelkie pośrednictwo finansowe jeśli chcecie kredyt. Nie warto. Ostatniego dnia urlopu zostaje podjęta decyzja o ekipie budowlanej.
Połowa września - Słonko ze swoim Bratem i Kuzynem bierze się za karczowanie dżungli (bo trawą i zaroślami bym tego nie nazwał) i ogrodzenie działki. Parę dni wcześniej wpadamy na pomysł (uwaga, lśnimy teraz)...że przydałby się jakiś prąd i woda na tą budowę! Gdzieś tam w kwietniu robiliśmy wstępnie warunki przyłączenia do sieci energetycznej. Słonko nie mając oczywiście czasu i nie znając się nic a nic na tym załatwia w ciągu niecałych 2 (słownie: dwóch) tygodni przyłącze tymczasowe i studniarza! Aaa, i blaszak na materiały.
Koszty:
- przyłącze - 1700zł (skrzynki, kable itp., robocizna)
- studnia - 2600zł (grubszą rura)
- pompa membranowa - 75zł
- deski na szalunek + wytyczenie budynku + słup na tymczasowe przyłącze - 950zł
- siatka - 200zł (Słonko po mnie pojechało za rozrzutność)
- słupki na ogrodzenie - free, ukłony i podziękowania dla Słonka Kuzyna
- narzędzia, kosiarka itp - free, ukłony i podziękowania dla Słonka Brata
- wytyczenie budynku i granic działki - 800zł
- blaszak z transportem - 450zł
Razem: 6,775zł
I ruszyła budowa. Już ściany fundamentowe powoli widać.
Edytowane przez KulAbra
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia