Mały domek w wielkim mieście
07.10.2011
W końcu odezwała się nasza projektantka.
Dachówka już jest, kamień spadł mi z serca. Tylko dodatkowy koszt jest źle wyliczony. Na moje pytanie dlaczego tak dużo musimy dopłacić usłyszałam, że przecież mamy 245m2 dachu. Mocno mnie to zdziwiło, bo dom w obrysie ma ciut ponad 100m2 i okap mamy minimalny, dach wychodzi około 125m2. Trochę się zmieszała, ma to jeszcze raz sprawdzić z kolegą. Kolejna wpadka pani architekt...
Ceny drugiego wariantu drzwi wejściowych jeszcze nie wyliczyła...
No i schody jakoś spać mi nie dają, a dokładnie poręcz na piętrze. Po wielu przemyśleniach w kontrakcie mamy schody stalowe i tak: poręcz przy schodach ma tralkę poziomą, na piętrze zaś pionową (ze względu na małe dziecko i jego bezpieczeństwo). Totalnie nie podoba mi się to pomieszanie tralek. O ile podział w poziomie bardzo mi się podoba, o tyle podział w pionie robi się przyciężki i razi mnie ten miszmasz. Najlepiej byłoby zamontować szklaną balustradę, ale to byłoby kilka ładnych metrów i kilka tysięcy dodatkowo. Inne rozwiązanie to wymurować balustadę, ale musiałaby mieć około 18cm szerokości, a wtedy korytarz robi się wąski, o regale na książki mogę zapomnieć i przy drzwiach do pokoju dziecięcego nie ma miejsca na takie rozwiązanie. Balustrada z betonu lub żelbetu, według naszej projektantki, byłaby podobnej grubości. Ma jeszcze o to popytać kolegów konstruktorów.
No i wysokość też wydaje mi się za mała, co prawda w przepisach minimalna to 90 cm, ale dla mnie 100cm jest jakoś bardziej wygodnie i solidne.
22.10.2011
MAMY POZWOLENIE NA BUDOWĘ!!!!!!!!!!!!
Po miesiącach nerwów, ponaglania i wyczekiwania mamy najważniejszy papier w ręku.
W poniedziałek zadzwoniłam do Wydziału Architektury czy już teraz mają komplet papierów i okazało się że w końcu tak, choć nie do końca wizualnie taki jak by chcieli. Na moje pytanie jak długo może trwać oczekiwanie na pozwolenie na budowę usłyszałam, że teraz powinno pójść już szybko. Mieli to jeszcze przesłać do Wydziału Planowania, czy zgadza się z projektem wstępnym. Założyłam więc, że szybko = jakieś trzy tygodnie i wtedy powinniśmy dostać wyczekiwany papier. A dziś zaglądam do skrzynki i widzę niepozorną kopertę w Urzędu Miasta. Jak ją otworzyłam to musiałam kilka razy przeczytać, żeby uwierzyć literkom na papierze. Normalnie jeszcze do końca nie wierzę... Biurokracja w ciągu tygodnia, jak tylko dokumentacja była kompletna, wydała pozwolenie na budowę...
Jak pomyślę, ile czasu staraciliśmy przez opieszałość naszej firmy budowlanej i że jak pracowaliby tak sprawnie jak urzędy to już mieszkałabym na swoim, to lekko ciśnienie mi się podnosi...
Niestety jest jak jest i tylko spokój może nas uratować. Muszę uzbroić się w cierpliwość, niech budują dłużej byle solidnie.
Rety jak się cieszę... Chyba trzeba szampana otworzyć z tej okazji...
Edytowane przez Da_Lena
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia