Malowanie i takie tam.
Na budowę przyjechałem o 17. Rozpaliłem w piecu, odkręciłem grzejnik, wyciąłem pianki wokół wylewek i wziąłem się za malowanie. Dokończyłem kłaść pierwszą warstwę w salonie i kuchni. Doszedłem do wniosku, że nie chce mi się jeszcze wałka myć i pomalowałem sufit i ściany w pracowni. Skończyłem o 23, a że od trzech dni nie biegałem, skoczyłem jeszcze na mały trening z czołówką. Piękna jesień, ciepło, bez wiatru - fajnie się biegło ...
3 komentarze
Rekomendowane komentarze