Jeszcze o piecu i takie tam.... :)
Już jestem trochę mądrzejszy. Miałem pierwsze przygody z piecem. Pierwsza to taka, że piec w pewnym momencie sam wygasł, mimo że kilka godzin wcześniej palił się aż miło. Okazało się, że ekogroszek jest trochę za gruby i ścięło śrubę, która przekazywała obroty z silnika na podajnik ślimakowy. Wymieniłem śrubę i na razie kłopot zniknął. Druga historia zdarzyła się, gdy Pan Marian poprosił mnie bym nie grzał podłogi na dole, więc całe ogrzewanie przełączyłem na górę. A przy okazji pokręciłem trochę zaworem mieszającym wodę do podłogówki i podniosłem temperaturę na piecu. Efekt był taki, że rano na poddaszu podłoga miała 40 stopni, a powietrze chyba 30 st. Temperatura na piecu była za wysoka, a zawór przekręciłem nie w tą stronę trzeba!
Od kilku dni obserwuję nasze ogrzewanie i boję się, że w naszym domku będzie za ciepło. Mimo otwartego garażu chatka szybko się nagrzewa. Wyjściem jest obniżenie temperatury na piecu, ale skracam wtedy jego żywotność. Nasuwa mi się rozwiązanie, że najlepiej chyba dokupię regulator pokojowy. Będzie utrzymywał właściwą temperaturę na piecu, a dogrzewał dom, gdy temperatura spadnie poniżej ustalonej wartości.
Teraz ustawiłem piec na 45 stopni i też pracuje, ale to jest za niska wartość. Minimum powinno być o 10 stopni wyższe.
1 komentarz
Rekomendowane komentarze