A jednak się dzieje
Prawie rok posuchy w dzienniku budowy i w tym jakże długim okresie wydarzyło się ogromnie dużo!!!!!!
Chcąc wszystkich tu zaglądających (jeśli są tacy) zaskoczyć to napiszę, że na dzień dzisiejszy mamy zadeskowany dach i zapewne teraz dekarze kładą dachówkę.
Jak do tego doszliśmy i dlaczego przez prawie ro nic nie pisałem? Hmmm....dużo by pisać...tyle się działo, że nie wiem od czego zacząć
W ostatnim wpisie skończyłem na tym, że chcemy zacząć w maju 2011, ale tak się nie stało. Jedyna pewna rzecz (poza podatkami i śmiercią ) jest taka, że gazu z sieci wciąż nie ma i w najbliższym czasie nie będzie.
Pierwszy problem to możliwość uzyskania kredytu - w maju Żona zmieniała pracę, więc na pewno kredytu byśmy nie dostali. Później musieliśmy czekać na umowę na czas nieokreślony. Następnie problemem okazała się działka - działka rolna dla banków nie jest na tle atrakcyjna, aby udzielić kredytu. To wszystko nas zniechęcało i rozleniwiało w działaniu. Jednak najmłodszy z inwestorów (obecnie 16 miesięczny Miłosz) jest głównym powodem tego, że jednak zdopingowaliśmy się i zaczęliśmy działać na serio - po prostu mały człowiek potrzebuje dużo miejsca na swoje zabawki i do biegania, że nie mieścimy się w naszym mieszkanku. Tak więc podjęliśmy odważną decyzję - budujemy mimo, że nie wszystko jest jeszcze zapięte na ostatni guzik.
Pierwsza rzecz, którą musieliśmy zrobić to wyciąć drzewa na działce, na której się budujemy - jest tam prawie 40 letni sad! Wziąłem piłę w swoje ręce i z pomocą brata i teścia przygotowaliśmy powierzchnię pod budowę. Czas naglił, bo ekipa już wybrana a za kilka dni wyjeżdżamy na wakacje....cdn......
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia