Na początku bylo pragnienie...
Cały pomysł wybudowania własnego domu siedzi mi w głowie od zawsze.
Chwilę trwało zanim sytuacja finansowa pozwoliła mi realniej spojrzeć na ten pomysł a kolejna chwilę trwało przekonanie małżonki do wyższości mieszkania we własnym domu nad mieszkaniem w komfortowym mieszkaniu w bloku.
Tak czy siak w końcu się udało, decyzja zapadła.
W lipcu 2010 roku okazyjnie zakupiliśmy działkę. Nie jest to wymarzona działka ale zadecydowała lokalizacja - 3 km do centrum miasta a jednak na uboczu w bocznej ślepej uliczce jednej z mniej popularnych dzielnic, i oczywiście okazyjna cena.
Z plusów działki (wg mnie) należy wymienić:
- to co już pisałem czyli boczna spokojna ulica niedaleko centrum, przystanków, szkoły, sklepów, itp..
- powierzchnia 1100 m2
- ułożenie względem stron świata, dokładnie na północy droga dojazdowa
- kształt działki zbliżony do prostokąta, w najwęższym miejscu 26 m.
Z minusów:
- w zasadzie tylko jeden, działka jest pochylona na północ i to dużo bo w skrajnych miejscach to nawet 7 m.
Nie mniej jednak zakup został dokonany. Zaczęła się praca "koncepcyjna", tzn. obliczanie na co nas stać (oczywiście w kredycie, bo finansowo nadal jesteśmy średniakami) i czego oczekujemy od naszego domku.
Fantazja jest nieograniczona, ale zbieżnych punktów widzenia moich i małżonki bardzo mało. Szczęśliwie po niemal roku burzliwych dyskusji mamy kompromis
Nasz wymarzony dom ma mieć garaż na dwa samochody i motocykl w piwnicy, na parterze otwartą kuchnię i duży salon z jadalnia, a na użytkowym poddaszu trzy wygodna sypialnie i przestronne łazienką i garderobę. Oczywiście jest jeszcze kilka pomieszczeń, które standardowo w domkach tego typu się znajdują.
Długo i intensywnie szukaliśmy "pasującego" projektu i... nie znaleźliśmy
Tak więc wszystko wskazuje na to iż projekt będzie wykonany indywidualnie. W poniedziałek pierwsze spotkanie z panią architekt... Trzymajcie kciuki i zapraszam do lektury dalszych wpisów.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia