Jak to się zaczęło ?
Dwa może trzy lata temu, a może więcej zaczął mi świtać w głowie pomysł mieszkania na wsi. Często, wraz z żoną odwiedzaliśmy naszych znajomych pod Wrocławiem, mieszkających na wsi, w starym obejściu i bardzo nam takie zamieszkiwanie odpowiadało. Świetnie się tam czuliśmy, oczywiście głównie ze względu na znajomych, którzy są wspaniałymi przyjaciółmi.
Zaczęliśmy więc poszukiwać starego domu do remontu z jakimiś hektarami na dokładkę.
Nie prowadzilismy ich jakoś wytrwale i z dużą zaciekłością, bo jesteśmy właścicielami mieszkania we Wrocławiu, w dobrej dzielnicy. Mieszkać gdzie mamy, a poszukiwania bardziej jako spełnianie marzeń.
Poszukiwania prowadziliśmy przez lat kilka. Co raz pojawiało sie jakieś ogłoszenie, jechaliśmy i oglądaliśmy. Najczęściej mienie 'poniemieckie' po dziadkach sprzedawali wnuczkowie lub dzieci tychże.
Niestety, im więcej oglądaliśmy, tym bardziej dorastaliśmy do zmiany kierunku w stronę nowego domu. Pomimo, że dla nas, stare budynki mają duszę i to 'coś' które tak cieżko sprecyzować. Oglądając stare domy, doszliśmy do wniosku, że jednak ich mieszkańcy w 95% nie dbali o nie, 'bo a nóż niemce wrócą'. Domy zapuszczone, często zawilgocone, itp. Długo by opowiadać...
Tak więc wreszcie doszlismy do wniosku, że jednak budujemy sami. No tak, padło od razu pytanie, ale gdzie?
I w sumie, odpowiedź sama z siebie stała się prosta, gdzieś kolo znajomych
Muszę jeszcze wtrącić małe wyjaśnienie. Od początku nie bralismy pod uwagę działek miejskich i podmiejskich na osiedlach domków jednorodzinnych, lub przeznaczonych pod takowe. Może to i dziwactwo, ale nie interesuje mnie życie w takim otoczeniu. Chcę mieć trochę wlasnej przestrzeni (7-10 arów to za mało), i spokój wokół. Nie chcę wstając rano i robiąc sobie kawę w kuchni, zaglądać sąsiadowi do łazienki czy salonu. Nie chcę nikogo urazić, ale mieszkanie 'na kupie' jak w bloku nas nie interesuje. Przestrzeń... tego pragniemy.
Już wcześniej wiedzieliśmy, że gmina ma trochę gruntów rolnych, które chce sprzedać na działki budowlane. No to co? ... wio do gminy i pytamy. Okazało się, że a i owszem, sprzedają, co prawda na razie działki są nieuzbrojone, ale będą na koszt gminy - w kanalizację i wodę. Prąd to już ekstrawagancja na własny rachunek.
No to cóż było robić. Pochodziliśmy, pooglądaliśmy hektary różne, pomarudziliśmy i decyzję podjęliśmy. Składamy wniosek o sprzedaż nieruchomości.
Wniosek złożyliśmy pod koniec marca 2011r. Dostaliśmy niedługo potem informację zwrotną iż interesująca nas działka przeznaczono do sprzedazy i że objęta jest Miejscowym Planem Zagospodarowania Przestrzennego, który stwierdza iż w części przeznaczona pod budownictwo mieszkaniowe natomiast w części pod teren łąk i pastwisk.
Nam to pasuje. Powierzchnia całości to 0,5613ha w tym 15 arów budowlanej. Bierzemy.
Od razu chciałbym dodać, że w Urzędzie Gminy nie było najmniejszych problemów z uzyskaniem informacji, podpowiedziami urzędniczek co i jak załatwić, gdzie i jaki dokument złożyć. Byłem pod wielkim wrażeniem, że w takiej małej gminie Urząd działa sprawnie, spokojnie...wchodząc i pytając o coś nie traktują Cię jak intruza, zakłócającego mir domowy urzędu. Udzielają informacji, wskażą jak dany 'papier' wypisać. Wielki szacunek.
Edytowane przez ElwoodWroclaw
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia