Pożegnanie z wykonawcą wkończeniówki...
....ale nieeee, jeszcze nie koniec, niestety jeszcze się nie wprowadzamy...
Powinnam napisać - zmiana wykonawcy, bo podziękowaliśmy za pracę dotychczasowemu i wejdzie inny, ale dopiero ok. 15-go stycznia. Pożegnanie nie należało do przyjemnych, bo rozliczenie było nie po myśli naszego pracownika i jego żony, bo to są nasi znajomi i sąsiedzi zarazem, bo spartolił poddasze i wszystko trzeba zrywać do wełny, bo w łazience płytki kierunkowe układał jak popadło, a potem ciął jak mu się chciało, bo mozaika na geberycie to fale, uskoki a o poziomie nie ma co gadać - po prostu do skucia (przynajmniej częściowo). Gładź na ścianach też pozostawia wiele do życzenia - musieliśmy się pożegnać ...
No cóż, na razie zamiast pitrasić świąteczne potrawy, przenoszę pracownię, bo to akurat prawie ukończony etap, więc szybko opuściłam poprzedni lokal.
3 komentarze
Rekomendowane komentarze