Mieszkamy !!!!
MIESZKAMY . Z kawalerki wyprowadziliśmy się tuż po świętach, 29.12.2011
Mieszkamy sobie w jednym pokoju, w którym rozłożyliśmy tymczasowo jakąś pseudowykładzinę. Wchodząc do niego zdejmujemy kapcie, żeby nie wnosić budowlanego syfu. W łazience zamontowaną mamy - tak prowizorycznie- wannę i kibelek.
Kuchnię urządziliśmy sobie -tymczasowo oczywście- w piwnicznej pralni. Nie chcieliśmy sobie kuchni zagracać, bo czeka na płytki i nowe meble.
W wejściu do łazienki i na klatkę schodową wiszą dwa koce, udajace drzwi.
Jest jak jest, ale nawet fajnie, choć i tak uważam, że to normlane mieszkanie nie jest, tylko koczowanie, albo biwakowanie. Łazienka będzie się robić dopiero za tydzień, drzwi wewnętrzne mają montować, jak dobrze pójdzie, pod koniec miesiąca, potem kuchnia, a na końcu parkiety na parterze, schody i panele na poddaszu. Że o drugiej warstwie wełny pod dachem i ociepleniu domu na zewnątrz, nie wspomnę.
Przed przeprowadzką pociągnęliśmy sobie ściany w wiatrołapie, korytarzu i pokoju, 3-krotnie rozcieńczoną białą farbą. Reszta czeka na lepsze czasy. Dopóki tu nie mieszkaliśmy, tylko wpadaliśmy z doskoku, to się chciało więcej, teraz trudno się do czegokolwiek zmobilizować.
Nie mogę się przyzwyczaić do tego, że tutaj mogę krzyczeć, słuchac głośniej muzyki, odkurzać sobie nawet o północy, bo sąsiedzi tego i tak nie słyszą. Z mieszkania w kawalerce, gdzie za ścianą było dokładnie słychać starszego pana, rozmawiającego przez telefon, ba, nawet tą osobę po drugiej stronie linii, wyniosłam nawyk zachowywania się jak myszka, bo sąsiedzi mogli usłyszeć. Zero intymności, żadnej prywatności....A tu - proszę
2 komentarze
Rekomendowane komentarze