Dworek wiejski by Sajdak
Odgruzowaliśmy dom! Po kilku miesiącach. I usunęliśmy większość krzaków akacjowych, pozostawiając jednak drzewa, bo serca nas bolały na myśl o ich ruszaniu. Pewnego listopadowego wieczoru, dogrzewając się piecem kaflowym (który o dziwo działał), wzięliśmy się za malowanie i skrobanie podłogi z grubej warstwy… czegoś. I kiedy już zeskrobaliśmy i zaczęła błyszczeć jak marzenie, ktoś zapukał do drzwi!
Sąsiad Jakiś starszy pan, lekko zawiany, ale bardzo sympatyczny, właśnie wracał z pola, gdzie rozrzucał łajno (i również nim woniał) przedstawił się grzecznie, opisał nam swoją rodzinę do 5 pokoleń wstecz oraz poprosił mnie o rękę. Tą ostatnią oczywiście nie dysponowałam, więc wizyta zakończyła się jedynie wymianą wzajemnych dość rzewnych uprzejmości
W ogóle sąsiadów mamy wspaniałych! Dostaliśmy już 20 jajek na 100% ściółkowych, przebranych malutkich grzybków od razu do zamarynowania oraz wiadro kani. Nie dostaliśmy jeszcze mleka, ale może, może.. jeden sąsiad ma krowę Dodatkowo od jednego sąsiada dowiedzieliśmy się, że chodzą o nas słuchy, że to tamto, ale on plotek nie lubi, a od innego, że tamta pani stamtąd to tamto, a za ile Państwo kupili działkę? Ja to ciekawy nie jestem….. I tak dalej
Zima! Nasza pierwsza zima: bałwan śniegowy przed domem, rajdy z biegówkami po okolicznych polach, grzane wino przy ognisku i kiełbaski na patyku prosto z pieca kaflowego, pycha! Tak beztrosko minął nam czas aż do wiosny, a potem był ślub, a potem podróż poślubna, a potem coś jeszcze…. Jak wreszcie w połowie lata przyjechaliśmy na naszą działeczkę…. Szok… Wegetacja sprawiła, że wszystkie nasze wysiłki z sekatorkiem w ręku minęły niczym mgła poranna. Przywitały nas stare dobrze znane pachruścia jeżynowo-akacjowo-różane… Nienawidzę akacji.
3 komentarze
Rekomendowane komentarze