Selki
SELKI! Wczoraj zakończyła u mnie prace związane z sufitami podwieszanymi (ok. 300 mkw) i ściankami z GK wielokrotnie polecana na forum ekipa Pana Roberta Hawrylaka – SELKI.
Choć to jest niewiarygodne, ale to jest ekipa, od której inwestor nie musi w zasadzie niczego wymagać, bo oni sami wymagają od siebie wystarczająco dużo.
W zakresie wyzwań technicznych nic ich nie jest w stanie zaskoczyć, ale co tu się dziwić, jeżeli w zgranym zespole od lat realizują ok 30 domów w ciągu roku. Na każdą okoliczność są w stanie zaproponować rozwiązania optymalne pod względem wytrzymałości i kosztów oraz uzasadnić rzeczowo wybór. Prace w każdym miejscu zaczynają od dokładnej analizy projektu oraz dokumentacji (np. zdjęć instalacji), aby z góry wykluczyć kolizje czy ryzyko uszkodzeń np. przewodów.
W zakresie potocznie rozumianej „obsługi klienta” i kultury osobistej – nie dorównała im żadna z pracujących u mnie ekip. W trakcie realizacji zdarzyło mi się zmienić zdanie, co do wykonanego już kawałka zabudowy, to mimo napiętego kalendarza, bez ociągania, bez słowa komentarza, rozebrali i zabudowali na nowo duży fragment sufitu. Jedyne, co usłyszałem, to „tu chodzi tylko o to, aby Pan był zadowolony”. Co wyjątkowe, ekipa czuła się odpowiedzialna za budowę i pojawiające się w trakcie inne ekipy, których prace wiązały się z pracami SELKI były pouczane i napominane, jeżeli chciały realizować swoje prace „na skróty”.
Ktoś mi na początku budowy powiedział, abym nie oczekiwał za wiele od budowlańców w zakresie kultury osobistej. Widać nie spotkał na swojej drodze SELKI. Panowie każdy dzień pracy kończyli sprzątaniem budowy (zresztą nie mówili nigdy budowa, a „Pana dom”), dokładną toaletą osobistą (mimo spartańskich warunków), tak, że kiedy odwiedzałem „mój dom” po pracy witali mnie w wysprzątanym wnętrzu, odświeżeni, uśmiechnięci, gotowi do prezentacji wykonanych prac i wysłuchania ewentualnych uwag, które jeśli były i okazały się zasadne następnego dnia były uwzględniane. Nigdy nie musiałem o nic dwa razy prosić ani niczego powtarzać – (”poproszone= zrobione”). Wyjeżdżając na weekend zostawili budowę tak wysprzątaną, że trudno byłoby stwierdzić, że trwają tam prace. Gdy dziękowałem, usłyszałem tylko „przecież mógł Pan mieć w weekend gości, więc musiał być porządek”.
„Misiaczki” WIELKI SZACUNEK!
Szczerze polecam!
Edytowane przez azakrzew
1 komentarz
Rekomendowane komentarze