Kanalizacja i pierwsze poważne złości inwestora.
Jak już wcześniej wspominałam, koniec września 2008 roku upłynął nam pod znakiem chorób, które to nie przeszkodziły nam, szczególnie mężowi w pracach budowlanych. I żeby tak jeszcze wszystko układało się jak należy, to i niedogodności chorobowe by nie przeszkadzały, ale po kolei. 27 Tomek pojechał na cały dzień na budowę (nieźle chory) układać rury kanalizacyjne, rodzice kończyli wykopki. Wrócił do domu bardzo późno ale sporo udało mu się zrobić. Na budowie już kończyli ocieplanie fundamentów. 28 pojechaliśmy na działkę porobić zdjęcia instalacji, no i całej budowie. Chodziłam po ścianach fundamentowych, wydało mi się naprawdę wysoko i fajny był widok na okolicę:). 29- Tomek znów na budowie, kończy układanie instalacji. Fundamenty już obłożone styropianem i folią, zasypane od zewnątrz. Jutro sypią piasek i zagęszczają, Tomek będzie przy tym. 30- Tomek przyjechał zły z działki, bo nie zrobili zagęszczenia piaskiem, a jego jutro nie będzie:mad:. Chcąc niechcąc musiał na drugi dzień jechać na działkę, rano zawiózł im pompę do wody, mają zagęszczać. Po wieczornej wizycie na działce znów wrócił do domu zły, bo podczas zagęszczania coś nie tak zrobiono z rurą od kanalizy, potem przy poprawianiu pękła:eek:. Jutro od 6 rano będzie załatwianie sprawy. Cały tydzień wychodzi wcześnie rano, już powoli ma tego wszystkiego dosyć i ja też. 2 pażdziernika- Tomek znów pojechał na działkę, naprawił rurę od kanalizy, mają dziś lać chudy beton na podłogę, ciekawe co z tego będzie? To taka sucha relacja z mojego kalendarza budowlanego i nie tylko, opisująca kilka jesiennych dni z życia inwestora budującego dom, a właściwie na początku budowy. Szkoda mi było mojego męża, który, że nie dość w pracy ma różne sprawy, nie zawsze łatwe, to jeszcze ta budowa , której tak naprawdę to ja najbardziej chciałam i wykonawca też znaleziony przeze mnie i w dodatku z polecenia:eek:. Niestety ale tak było, a był to dopiero początek. Jednym słowem nasza droga do wymarzonego domu nie była łatwa. Pozdrawiam i do następnego.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia