zima zła
plany wzięły w łeb
Mąż pojechał malować i... nie dojechał. Utknął na jakiejś wiejskiej drodze, inne samochody już stały i zaczęło ich zasypywać. Nie dało rady ruszyć się z miejsca. Gmina odśnieżała gdzie indziej i trzeba było samemu kombinować. Jakoś wspólnymi siłami udało im się przebić z drogi przez czyjeś podwórko na drugą drogę. Potem po drodze, co chwila jakieś wypadki.
Panele dotarły na czas, tylko nie ma jak ich teraz dowieźć na miejsce. Może jutro będzie lepiej.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia