Zaczęło się dość dawno temu....
Najpierw były marzenia.....
Przez wiele lat zostały niestety tylko marzeniami bo.......
kasy było brak, płaca była marna, maleństwo się pojawiło.....
ale marzenia o domku zawsze gdzieś były i cichutko czekały na swoją kolejkę.
Najpierw było 40 m2, chyba najtańsze w Gdyni, zresztą i cena była adekwatna do jakości i w zasadzie od dnia kupienia do dnia wyprowadzki nieustanny remont i ulepszanie.
Potem szybka sprzedaż i kupno 50 m2, cudem udało się na tym zarobić. A skoro i zarobić to za ciosem kupić działkę (oczywiście wspomagając się kredytem). - W ten sposób w 2006 roku staliśmy się szczęśliwymi posiadaczami 1174 metrów na wsi pod Gdynią.
Data jest tu niezwykle ważna, jak się potem okazało, bo już 2 miesiące później ceny zaczęły szaleć i marzenia znowu musiałyby poczekać. A dzięki szybszym zakupom okazało się, że będzie nas na budowę "no prawie" bo mocno wzrosła i cena naszego mieszkania.
Oszołomieni "byciem właścicielem działki" długo nie mogliśmy się otrząsnąć z tego faktu i przez 3 lata nie robiliśmy dokładnie nic.
Ale w 2009 roku duszenie przez "dobre duszki" które poinformowały nas, że wchodzą na budowę we wrześniu udało nam się zrobić fundamenty. Znowu oszołomienie trwające do 2011 roku i potem duży oddech i skok na głęboką wodę.
Sprzedaż mieszkania, wynajem zastępczego lokum i od 5 maja 2011 dalsza budowa.
Dzisiaj, po wielu miesiąć starań, stresów i wyrzeczeń czyli 17 lutego mamy prawie stan deweloperski. Przy czym prawie należy rozumieć bardzoooooo..... szerooooooko........
5 komentarzy
Rekomendowane komentarze