Nie miała baba kłopotu
.. to budowy jej się zachciało. Dziś dostaję kociokwiku próbując dobrać wszystkie urządzenia do łazienek. Latałam po internecie jak kto głupi, zrobiłam zestawienie, prawie mieszczę się w założonym budżecie. Trochę zaszalałam - bidetka, porządna duża kabina, spora wanna. Za to miski do Wc będą całkiem przeciętne i baterie też ze średniej półki. Jeszcze z moimi wydrukami powędruję do naszej hurtowni łazienkowej, myślę, że będą upusty albo doradzi coś podobnego w stylistyce, ale w lepszej cenie.
Padł serwer, na którym zamieszczam zdjęcia z budowy i są chwilowo niedostępne. Z tego też względu nie wklejam projektów górnej łazienki, które wczoraj dostałam. Po lawendzie, zieleni i błękicie stanęło na delikatnych kolorach ziemi. Nic nie poradzę, jestem chyba na nie skazana. Syn stara się dociec, jaka jest przyczyna awarii i walczy, może do jutra się uda.
A dziś dodatkowo stres- małżonek poza domem, ja uziemiona, bo zabrał mi samochód i nagle telefon od sąsiada, że pali się światło w naszym starym letnim domku. Sąsiad czujny jak żuraw, ale na szczęście alarm okazał się fałszywy. Straty materialne, jakie mogłyby być, to oczywiście ból, ale mnie najbardziej przerażała myśl ,jak pokonam te 33 km??? I kto zaopiekuje się futrzakami? Dobrze, że już za kilka dni będzie stały nadzór na działce. A jak założymy bramę, to jeszcze psa przywiozę, niech pilnuje i na michę zarabia. 40 kg żywej wagi, donośny głos i paszcza pełna zębów. Powinien odstraszyć złoczyńców.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia