Zanim wbiliśmy pierwszą łopatę
Mamy już wszystko wszystkie pozwolenia , projekty przyłączy wybranego kierownika budowy oraz ekipę która będzie nam stawiać SSO. Fakt ten miał miejsce w lutym , za oknami śnieg i troszkę mroźno więc czekamy do wiosny, przecież nigdzie nam się nie spieszy. SSZ ma być zrobiony do końca wakacji , tak aby później mógł wejść mąż ze swoja ekipą na dalsze wykańczanie. Nie myśląc na razie o budowie postanawiamy skorzystać z uroków zimy i wskoczyć na kilka dni na nartki. Było super , pogoda dopisała , dzieci zadowolone , nasze akumulatory doładowane nic tylko się relaksować. Wszystko do czasu . Będąc na środku górki mamy telefon , ekipa chce ruszać z budową ale jak to przecież śnieg, mróz a oni chcą budować .Tymczasem w naszej kochanej Zielonej Górze,piękne słońce temperatura w okolicach 10 , więc panowie palą się do pracy a my w górach. Tak więc skończyły się spokojny wypoczynek, od tej chwili mąż był cały czas na telefonie , w końcu trzeba było wszystko poustalać , tak aby po naszym powrocie było jak najmniej do załatwiania.I tak było . Po powrocie zgłosiliśmy do starostwa rozpoczęcie budowy , wypełniliśmy piękną żółtą tablicę , kierownik budowy założył dziennik i stało się na koniec lutego wbiliśmy przysłowiową pierwszą łopatę i nasza budowa ruszyła.
Kolejne posty to już chyba będą z budowy.
1 komentarz
Rekomendowane komentarze