Mały domek w wielkim mieście
Dziennik się trochę zakurzył, ale ostatnio niewiele się działo. Przyszła zima i mrozy, więc wiadomo było, że pierwszą łapatę wbijemy raczej w okolicach połowy marca.
W międzyczasie w końcu spotkaliśmy się z naszym kierownikiem budowy, wszystko sobie wyjaśniliśmy, plik papierów popodpisywaliśmy, robi wrażenie kompetentnego i zorganizowanego. Najważniejsze, że komunikacja z nim jest błyskawiczny, oddzwania i odpowiada na maile jeszcze tego samego dnia.
I żeby nie było tak różowo to wyszło jeszcze kilka kwiatków:
- Żaluje zewnętrzne w kontrakcie były w kolorze zielonym, my wybraliśmy ciemne aluminium, projektantak pomyliła numer. Na szczęście udało mi się to złapać zanim okna i żaluzje zostały zamówione.
- Był wielki problem z prądem na budowę. Skrzynka rozdzielcza elektrowni była pełna, bo wokół nas sporo się buduje, nie było wiadomo kiedy ktoś odda przyłącze. Alternatywa: poprowadzenie prądu bezpośrednio na działkę kosztowałaby nas 4.000. Z pomocą przyszedł nam sąsiad i zgodził się na podłączenie do swojej skrzynki. W międzyczasie jednak zwolniło się jedno przyłącze i mamy prąd bez zawracania głowy sąsiadowi.
- Mamy problem z wysokością posadowienia garażu. Podłoga w garażu zaprojektowana była 15cm niż podłoga w domu. W pozwoleniu na budowę jest 45cm niżej! Jakoś mi to przy sprawdzaniu papierów umknęło... Teraz główny architekt debatuje z wydziałem architektury jak to załatwić przy minimalnych zmianach w papierach. W związku z tym garaż będzie montowany na końcu budowy.
- Sąsiedzi postawili na końcu naszej działki huśtawkę. Nie przeszkadzało nam to póki ziemia i tak leżała odłogiem, ale teraz prace ruszą lada moment i huśtawka musi zniknąć. Dwa razy prosiliśmy, żeby ją zabrali, ale okazuje się, że jest tak ciężka, że muszą sami nie mogą jej z miejsca ruszyć. Uprzedziliśmy naszego speca od robót ziemnych, jakoś rozwiąże ten problem, tylko nie wiem czy sąsiedzi będą zadowoleni...
Zresztą nie bardzo rozumiem, jak można na cudzej działce bajzel robić... Najpierw przez pół roku leżała u nas hałda ziemi (na szczęście znikła), dodatkowo małe składowisko śmieci sąsiedzi sobie zrobili (mało brakowało a sąsiedzkie stosunki zaczęłyby się od wypominki, ale machnęłam ręką), no i stawiają rzeczy których potem nie są w stanie sami usunąć...
Pozy tym sporo się wokół pozmieniało.
http://i41.tinypic.com/nedea1.jpg" rel="external nofollow">http://i41.tinypic.com/nedea1.jpg
http://i39.tinypic.com/2gulauf.jpg" rel="external nofollow">http://i39.tinypic.com/2gulauf.jpg
http://i44.tinypic.com/1zp1dso.jpg" rel="external nofollow">http://i44.tinypic.com/1zp1dso.jpg
http://i42.tinypic.com/2dsjp5z.jpg" rel="external nofollow">http://i42.tinypic.com/2dsjp5z.jpg
I jeszcze... Geodeta kołki powbijał i jakiś ten nasz dom tyci tyciusieńki się wydaje...
Edytowane przez Da_Lena
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia