chaotycznie o starannym
tak patrzę i patrzę i oczom nie wierze- a to już prawie 3 miesiace minęły jak ostatnio się wpisywałam.
A działo sie na budowie- sam fakt iz przeprowadzka staje się powoli realna i widac kres naszych prac napawa dumą i radością.
jesteśmy bowiem po tynkowaniu. Dodatkowo kończą nam sufit- zakłada je przemiły gość- takiej dokładności to jeszcze nie widzialam(i pewnie nie zobaczę)
mąż z ojcem zakładają kafelki- ot takie miłe męskie zajęcie.
Ja zas biegam po sklepach w poszukiwaniu płytek- nie wiem co mnie zaparło ale koniecznie w jednej łazience mają być turkusowe- no cóż... ten kolor pozostaje poza sferą zainteresowań producentów- teraz polacy mają łazienki w kolorach beżu i szarości- nnych rozwiązań nie przewidują
W końcu znalazłam mój turkus... włsoki... 500 złotych za metr...
Nie sądziłam ze można wydać na płyki więcej aniżeli 100 zł- owszem można.
Ponadto mamy dylemat z parkietem- z jednej strony fajnie byłoby wykańczac już na stałe- z drugiej jednakże- ryzyko że parkiet diabli wezmą jest stosunkowo duże-a wiadomo parkiet to już nie jest takie hop siup.
Dzię skolejna odsłona walki z gazem- to znaczy teraz to już "tylko" zrobienie bo pozwolenia już mam- martwię się tylko żeby gazownia dzisiejszego przetargu na moje podłączenie nie unieważnila- zwazywszy na stan ich umowy o podłącze( znalazłam tam kilka ewidentnych byków o czym nie omieszkałam powiedziec pani w okienku) mam szczere obawy co do warunków przetargu.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia