dziennik budowy żuczka
Choć ze znacznym opóźnieniem, to jednak robota została odwalona jak należy W porównaniu z hieroglifami pana Pomyłki, w projekcie zostało wszystko tak dokładnie i pięknie rozrysowane, że jak to zobaczyliśmy, to jak takie cielęta w malowane wrota nie mogliśmy oderwać od projektu wzroku Pan J. chyba zauważył, że jesteśmy wniebowzięci
A więc projekt powędrował do Starostwa i czekał sobie na zmianę decyzji o pozwoleniu na budowę. A ja tymczasem zajęłam się poszukiwaniem kierownika budowy. Mówiąc ściśle, chodziło nam o osobę, która faktycznie zajmie się naszą budową, a nie będzie jedynie figurantem robiącym adnotacje w dzienniku budowy. Pana ze Środy, o którym poprzednio pisałam w takich superlatywach, odpuściliśmy sobie, bo nie mieliśmy właśnie tej pewności. Przecież nie zatrudnimy kogoś tylko dlatego, że jest fajny...
No, i tak szukając, szperając tu i ówdzie, natknęłam się na dziennik Olkalybowy, która bardzo pozytywnie pisała o swoim kierowniku. Dostałam od niej namiar i za ten namiar jeszcze raz Ci Olu dziękuję Nie chcę chwalić dnia przed zachodem słońca, ale jakoś tak od początku mam pełne zaufanie do tego człowieka i wierzę, że z nim będzie wszystko naprawdę dobrze. Trochę mnie martwi, że człek tak strasznie zabiegany, ale mam nadzieję, że naszej budowie poświęci wystarczająco dużo uwagi, aby nic "się" nie sknociło. Oczywiście z wyboru jesteśmy zadowoleni, bo widać, że to dobry fachowiec, zaangażowany w swoją pracę, wie co do czego. Oby tak dalej!
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia