Życie jest piękne
Zaczął się Marzec, Powoli, ale systematycznie, weszliśmy z mężem w etap drugiego kotka.
Co w potocznym słownictwie , można trafnie opisać , że lekko zaczęło nam odbijać.
Cała sytuacja zaczynała nabierać pędu. Niedługo mieliśmy zacząć budowę, trzeba było dokończyć wszystkie ważne sprawy.
Jak: Podłączenie skrzynki elektrycznej, czy już podłączona?. Wodociągi, dzisiaj. Zajechać na pocztę by załatwić skrzynkę na listy, bo przy naszej przyszłej czasowej bezdomności, przyda się jeden stały adres. Sprawdzić czy kierownik budowy się grzeje by wejść na pełne obroty. Geodeta, czy ktoś? Pomyślał o Geodecie???. I tak w trupa, można przytaczać.
Najlepsze jest to, że ja całkowity laik, jeżeli chodzi o sprawy budowy domu. Po kilku miesiącach czytania innych blogów budowlanych. Stałam się autorytetem w tym temacie, oczywiście jeżeli chodzi o grono moich znajomych. Ściszonym tonem i napiętym głosem, jakby chodziło o mrożące krew w żyłach historie, uświadamiam ich co to ściana kolankowa?. Z niewyobrażalną wręcz przyjemnością, robię im wykład o parametrach okien trzy szybowych. Jak to przeczytałam, to zaczynam się obawiać, czy po tej całej historii z domem zostanie mi chociaż jeden przyjaciel. Mam nadzieję, że nie będą s…p.rz.ć, gdzie pieprz rośnie jak tylko mnie zobaczą. Mój mąż idzie nawet o krok dalej. Po przestudiowaniu projektu domu, który czyta z taką częstotliwością, że mam wrażenie, iż zaraz napisze doktorat. Podpierając się tą zacną księgą.
Powiedział -Ja to już sam, mógłbym zbudować ten dom.
Nie zważając na te nasze drobne słabostki, nieuchronnie, zbliżaliśmy się ku dniu Kiedy to zaczniemy budowę domu.
Mam tylko nadzieję, że po wszystkim. Nie będzie nam się cisnąć na usta ulubiona sentencja mojego kolegi z liceum.
-G…o wiesz I w d…e byłeś
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia