dziennik budowy żuczka
Dziś będzie o... domku :) ale wcale nie tym do mieszkania, który budujemy... Będzie o innym domku, dużo mniejszym, ale tak uroczym, że jeszcze nie zdążyłam się nim nacieszyć Chodzi mianowicie o mały drewniany :) domek gospodarczy, który po skończonej budowie będzie nam służył do przechowywania sprzętu ogrodowego, nasion, roślin zimujących w pomieszczeniach... Ot, taki domek ogrodowy:
http://images4.fotosik.pl/210/d5b6c71a41e7bd47med.jpg
A jak to z nim tak naprawdę było...? Koniecznie muszę trochę w tym miejscu napisać, bo ten domek ma swoją małą historię.
Otóż, zanim jeszcze nastało lato, zanim na dobre wzięliśmy się za budowę, zastanawialiśmy się nad jakąś prowizoryczną szopką na czas budowy. Początkowo chcieliśmy skombinować jakiś blaszak. Ale kiedy okazywało się, że możemy go kupić za przystępną cenę, przetransportowanie i usadowienie na działce tego ustrojstwa nieraz kilkakrotnie przewyższało wartość blaszaka Poza tym co byśmy zrobili z takim blaszakiem po skończeniu budowy...? Nie zawsze idzie dalej odsprzedać. Więc zaczęliśmy się zastanawiać nad jakąś drewnianą prowizorką - myśleliśmy z czego ją zrobić, jak... aż mój ślubny w końcu stwierdził, że szkoda mu czasu i energii na coś co później i tak będzie rozbierał Aż w końcu doszliśmy do takiego wniosku: domek gospodarczy prędzej czy później i tak będzie nam potrzebny na wszelkiego rodzaju pierdołki ogrodnicze, bo w domu po prostu nie ma na to miejsca, a my na pewno nie będziemy nic grzebać przy projekcie, niczego dobudowywać, psuć bryły domu. A skoro tak, to już teraz możemy sobie postawić taki mały uroczy domek... Pierwsza myśl: może domek z marketu? Hmm... czemu nie?! :) Z zapałem zaczęliśmy objeżdżać Leroya, Praktikera itp itd... nasz zapał został jednak szybko ostudzony Domki były bardzo liche, a cena przy tej jakości zdecydowanie niewspółmierna. Ostatecznie zostały zdyskwalifikowane po tym, jak drzwi przy otieraniu zostały nam w rękach Szukaliśmy zdecydowanie czegoś mocniejszego, co będzie w stanie posłużyć nam wiele lat...
I tak szperając sobie w neciku, Paweł wynalazł tartak, który zajmuje się m.in. robieniem takich drewnianych domków. Po bliższym rozeznaniu okazało się, że możemy mieć ładny i całkiem solidny domek. Ba! Zrobią nam taki domek jaki sobie sami zaprojektujemy! A cena - cóż, nie najniższa, ale przy tej jakości wypadała i tak bardzo konkurencyjnie w porównaniu z domkami marketowymi. I co tu jeszcze pisać: zdecydowaliśmy się po prostu!!!
za chwilę c.d.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia