Wreszcie ruszyliśmy!
Witajcie!
Nareszcie mogę zacząć pisać swój dziennik budowy, bo wreszcie coś na działce drgnęło. Wciąż oczekujemy na przyjazd zamówionej ekipy z Ukrainy (czekamy już od kwietnia). Zaczęliśmy więc sami (a raczej mój małżonek zaczął sam, robiąc mi tym wielką niespodziankę ): drzewa wykarczowane i wykopana "dziura pod dom" (czyli fachowo byłoby chyba "zdjęty humus" )
Zastanawiamy się nad robieniem fundamentów przed przyjazdem naszej ukraińskiej ekipy, żeby pchnąć coś do przodu. Ale zobaczymy. Póki co trzeba znaleźć geodetę, przemyśleć kwestię hydroforni i wyciąć jeszcze trochę drzew. Miałam nadzieję, że nasza działka zostanie w dużej części zalesiona, ale okazało się, że drzewa łamią się jak zapałki (olszyna), więc chyba pozostawimy same brzozy. No i mamy trzy choineczki Dwie mają wielkie szanse na przetrwanie (i będą nam rosły przy tarasie), trzecia jeśli przeżyje będzie mi zaglądać do okna w kuchni Bardzo bym się z tego cieszyła, ale rośnie tak blisko "domu", że szanse ma chyba marne na przetrwanie...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia