Sieć wod-kan oraz gazowo - never ending story
Obiecywałem już nie raz w swoich postach oraz w komentarzach do Waszych postów, że kiedyś opiszę naszą historię związaną z sieciami wod-kan i gazową. Uprzedzam, że nadal jest to historia bez happy endu i będzie przydługa.
Naszą działką zainteresował nas kolega z byłej pracy - przyszły sąsiad, właściciel drugiej połówki naszego bliźniaka. My i przyszli sąsiedzi mieszkamy bardzo blisko działek, na której stoją już nasze domy - Wrocław, na granicy Kleciny i Oporowa. Teren posiada MPZP uchwalony we wrześniu 2009. Osoba, która sprzedawała nam działki, jak również pośrednik twierdzili, że w domu obok są wszystkie sieci i bez problemu możemy je przedłużyć do naszych domów. Jak się później okazało we Wrocławiu nic nie jest takie proste. MPWiK jak i Dolnośląska Spółka Gazownictwa nie godzą się już na to by sieci szły nie po działkach drogowych, więc nie można pociągnąć sieci od sąsiada. Wynika to z faktu, że mimo wpisywania służebności mają oni problem z wejściem na teren nieruchomości w przypadku awarii - argument, z którym się poniekąd zgadzam.
Zatem zanim kupiliśmy nasze działki wystąpiliśmy (czerwiec 2010) do MPWiK oraz gazowni o wydanie warunków przyłączenia do sieci. MPWiK odpowiedział, że nie widzi obecnie takiej możliwości i zaproponowane przez nas we wniosku o wydanie warunków rozwiązanie z przypięciem się do sąsiada nie jest możliwe. Napisali, że nie planują inwestycji w najbliższych latach w tej okolicy i jedynym rozwiązaniem, aby dostać warunki przyłączenia i zapewnienie dostawy wody i odbioru ścieków (niezbędne do wniosku o pozwolenie na budowę domu), to musimy zaprojektować 150m sieci wodociągowej w drodze gminnej (w zasadzie miejskiej) oraz 150m do naszych 7 działek (my z kolegą kupiliśmy 2 z nich a pozostałe były na sprzedaż). Kanalizę mamy na wysokości zjazdu z drogi gminnej na nasze działki (sąsiada jest druga od drogi a moja trzecia), ale mimo to do siedmiu działek to 150m kanalizacji, a do tego trzeba ja wpiąć do 600cm rury, która idzie w drodze gminnej, co jak się później okazało jest również sporym i kosztowym wyzwaniem.
Niestety to nas nie zniechęciło i zaczęliśmy sprawdzać ile to może kosztować. Sprzedawca zobowiązał się, że pokryje udział kosztów za pozostałe 5 działek. Przeliczyliśmy na postawie wstępnych szacunków z firm wykonawczych, że będzie to z grubsza 150 tyś za wodociąg i kanalizę do podziału na 7 działek, o tyle wynegocjowaliśmy niższą cenę i w lipcu podpisaliśmy wstępną umowę zakupu działek.
Gazowania dała nam warunki, tyle ze aby było szybciej lepiej wziąć projekt na siebie.
Jednocześnie sprzedający zlecił przygotowanie projektów sieci wod-kan oraz gazowej. W pół roku (koniec 2010) miały być prawomocne pozwolenia na budowę sieci.
Sprawy się trochę przedłużyły, ale w styczniu 2011 zostały uzgodnione z MPWiK i gazownią przebiegi i projekty sieci, więc można było składać papiery o pozwolenie na budowę. W tym miejscu ważne wspomnieć, że zarówno MPWiK jak i gazownia wskazały, że mamy się wpinać do wodociągu i gazu do sieci kończących się na...prywatnych działkach (wcześniej nikt nie zwracał uwagi, aby sieci dociągać do dróg, aby później łatwiej je przedłużać.
Projektant olała sprawę i złożyła wnioski o pozwolenie na budowę nie mając pisemnych oświadczeń o zgodzie na dysponowanie nieruchomościami, na których kończyły się ówczesne sieci, na cele budowlane. Co gorsza dostaliśmy w czerwcu 2011 pozwolenia na budowę obu sieci!
Właściciele tych nieruchomości (nasi dalsi sąsiedzi - każda sieć kończy się na innej działce), czemu się w ogóle trudno dziwić złożyli protest i sprawa trafiła do Urzędu Wojewódzkiego we Wrocławiu, jak do wyższej instancji.
Tutaj zaczęły się dopiero schody. Urząd Woj. w dniu 31 lipca 2011 odpisał, że korzysta z prawa do rozpatrzenia naszych dwóch zaskarżeń (wod-kan i gaz) w ciągu 60 dni (standardowo wg k.p.a. to 30 dni) i wyda decyzję do 28 października 2011.
Co nie nastąpiło, przez wiele miesięcy telefonicznych upomnień i interwencji nic się ze sprawą nie działo. W styczniu straciłem cierpliwość i złożyłem zażalenie na opieszałość Urzędu Wojewódzkiego do Ministra (notabene do tej pory mi na nią nie odpowiedział, mimo, że ma 30 dni wg k.p.a.), ale sprawa drgnęła, bo Urząd Woj. wezwał Urząd Miejski, Wydz. Architektury, który wydał oba pozwolenia na budowę sieci do uzupełnienia dokumentacji (dosłania zwrotnych potwierdzeń odbioru zawiadomień przez strony) - potrzebowali na to pół roku!!
Jeszcze w sierpniu 2011 po rozmowach z właścicielami działek (byli naprawdę wkurzeni, mimo przeprosin ze postępowanie sprzedającego nam działki i Pani projektant byli mega wkurzeni - nie dziwię się) na których kończyły się sieci, wziąłem sprawy w swoje ręce i na moją prośbę projektantka złożyła wnioski do MPWiK i gazowni o wyznaczenie nowych przebiegów, nie kolidujących z działkami tych osób. Gazownia dałą mi je w ten sam dzień, w którym je zawiozłem. MPWiK zajęło to prawie 2 m-ce.
Wracam do Urzędu Woj. rozpatrującego zaskarżenia na decyje o pozw, na budwoę sieci. Swoją opieszałość tłumaczyli odbywająca się restrukturyzacja w Urzędzie i że były wybory i zmiany (ta sama opcja wygrała, helo!) i nie mają ludzi i w ogóle są biedni.
Pomyślałem, że skoro i tak wiemy, że uznają ostatecznie te zaskarżenia za słuszne i uchylą obie decyzje, to zaoszczędzę wszystkim pracy i złoże wnioski o uchylenie obu decyzji o pozwolenie. Wnioski Urząd Miasta, który je wydał oddalił, bo sprawa już nie u nich i nic nie mogą dopóki Urząd Woj. nie zwróci sprawy.
Mimo ponagleń w sprawie nadal nic się nie działo do tego Pani inspektor prowadząca sprawę (Mikołajewska-Janiaczyk) zadzwoniła do mnie z pretensjami, że umówiłem się na rozmowę z Dyrektorem Wydziału i ona teraz musi się przygotowywać do tej rozmowy i nie będzie miała czasu przygotowywać decyzję i straszyła mnie, że nigdy nie dostanę jeżeli będę niepokorny. Nie wytrzymałem.
W przeddzień wizyty u Dyrektora Wydziału Infrastruktury Jarosława Barańczaka otrzymałem decyzję uchylająca jedno z pozwoleń - sprawa była oczywista, bo jak mozna było wydać pozwolenie na budowę sieci nie mając zgody wałścicieli niecruchomości na dysp. nią na cele budowlane?! Kilka dni później otrzymałem drugą decyzję. To był marzec 2012. Na spotkaniu Pan Dyrektor powiedział, że jak ktoś jest garbaty to to widać. Nie przeprosił mnie w ogole i ze co ja w ogole chce skoro oni wydali juz te decyzje. Helo! 9 m-cy to trwalo zamiast max. dwóch. Mój dom stoi a ja nie mogę go kończyć bo nie mam wody, kanalizy i gazu.
Końcem marca 2012 wydali te uchylenia, zatem można składać nowe wnioski o pozwolenia na budowę sieci w nowych/bezposrnych przebiegów. Oj tam zaraz, nie tak szybko, musi się uprawomocnić. W między czasie sprostowanie błędu pisarskiego, termin znów się przesuwa. Zanim wróciły wszystkie zwrotki mamy 1 czerwca 2012. DZień DZiecka, Urząd Wojewódzki zwrócił w końcu całą dokumentację do Urzędu Miasta i możemy w poniedziałek składać nowe wnioski o pozwolenie na budowę sięci wod-kan i gaz.
O planowanych kosztach kolejnym razem.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia