dziennik budowy żuczka
Nie wiem tylko kiedy gazownia odkręci nam kurek... Zresztą wszystko mi jedno, zimę i tak będziemy musieli przetrwać paląc w kominku, bo nie mamy wody.
Jasne, jak to fajnie jak człowiek wie swoje i żyje w błogiej nieświadomości Ja cały czas myślałam, że dopóki nie mamy doprowadzonej do budynku wody, nie uruchmimy ogrzewania, bo do ogrzewania jest potrzebna woda No niby logiczne, tylko jakoś prędzej nie pomyślałam, że CO to jest układ zamknięty i do tego układu można wlać wodę niezależnie od tego czy jest przyłącze wodociągowe w budynku czy nie To też jest logiczne
Głupia kobieta ze mnie...
Co na froncie. Prace na budowie idą do przodu, właściwie to przyjęliśmy ostatnio całkiem niezłe tempo. Niestety, jakiś czas temu zastrajkowało mi zdrowie i zostałam uziemiona w szpitalu Od wczoraj jestem już w domu, ale jakoś na razie nie mogę się pozbierać... Nie wiem kiedy pojadę na budowę, może w weekend zrobię fotki Sama jestem ciekawa nowości. Paweł co prawda przywoził mi aktualne zdjęcia do szpitala w aparacie, ale wiadomo - na żywo to na żywo Jak w weekend nie dam rady zrobić zdjęć, to zamieszczę te, które mam.
PS. Nigdy nie przypuszczałam, że będę kiedyś marzyć o laptopie...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia