Początki ścian działowych i wiosna w pełni.
Dzisiejszy post zacznę od niemiłej wiadomości, która pewnie też była udziałem niejednego z was. Zapewne pamiętacie mój "sławny" malowany garaż ? Otóż ostatnio był on przedmiotem swoistej "napaści zbrojnej"- wygięto mu "plecy", jedną "nogę" i kawałek "głowy". Jak to kiedyś powiedział nasz tynkarz: "Kiedy my śpimy, nie wszyscy śpią." I nie chodziło mu bynajmniej o służby ratownicze. Jednym słowem nasze kosiarki do trawy znalazły nowych właścicieli:(. I czym my teraz będziemy kosić nasze "hektary"? Przez tyle lat, od początku budowy, nawet kiedy nie było ogrodzone, nie odnotowaliśmy poważniejszych incydentów, no ale kiedyś i u nas musiał być ten pierwszy raz. Nasza siedmioletnia córeczka stwierdziła: "I tak zmarnowali tatusia ciężką pracę". Przypomnę, że mąż sam budował ten garaż, zapomniałam na tamtym etapie wkleić fotek z tego montażu, postaram się to nadrobić, teraz jest niemiła ku temu okazja. A wracając do tematu tytułowego; wraz z wiosną 2009 zaczęły w domku zachodzić znaczące zmiany, wreszcie pomieszczenia zaczęły nabierać ostatecznego kształtu, zaczęto bowiem stawiać ścianki działowe. W końcu było wiadomo, co, gdzie i jakie. Powstał więc w domu mały labirynt, pusta przestrzeń przestała być pustą przestrzenią. Kilka migawek z tego faktu.
2 komentarze
Rekomendowane komentarze