Będzie czad, umowa przedwstępna czyli prawa Murphiego w akcji
To będzie wpis typowo wspominkowy, ale jest co wspominać to warto trochę klawiaturę zużyć.
Żeby tło jakieś dać, to o tych prawach Murphiego zacznę...
Jak się może coś zepsuć $%@^@mać^%@F^Y!!!! to się na pewno zepsuje i to wtedy gdy będzie wręcz niezbędne, jak może pójść źle to pójdzie, łamią się rzeczy niełamalne, palą ogniotrwałe, toną niezatapialne itd. etc.....
Jak ktoś nie doznał tego to znaczy że jeszcze dozna... i to wtedy kiedy... wiadomo.
Wstęp drugi jest taki, że w rodzinie mojej żony panuje pogląd, że ważnych rzeczy absolutnie nie należy zaczynać w piątek. No piątek 13-tego to już taki piątek piątkowy, zabobon taki mają i już.
Podpisywanie umowy przedstępnej raczej ważną rzeczą jest (no chyba że byłbym emirem lub sułtanem i działki budowlane kupował w ilościach hurtowych kilka razy w tygodniu ) więc umawiamy się z naszym pośrednikiem, że w sumie to każdy dzień tygodnia może być tylko nie piątek właśnie. Klient nasz pan więc przyjęli do wiadomości i zaczęły się schody. W czwartek notariusz był zajęty, sprzedający w następnym tygodniu nieosiągalni - zatem na bok zabobony, działamy jednak w piątek.
Piatek rano: 'Nadejszla wiekopomna chwiła' do notariusza wypada się wbić w gajerek więc od rana pełen gal i takjuż jadę do pracy.
Zonk nr 1: Zona podwiozła w pobliże pracy, tam żeby nie utrudniać młodemu kierowcy życia wysiadam gdy stanęła na czerwonym świetle a tu nagle w moje otwarte drzwi prawie stuknęła swoim autem inna pani - przez szybę widać było coś takiego i słusznie, w każdym razie preludium kłopotów się właśnie zaczęło...
Zonk nr 2: Chwilę potem zorientowałem się że do gajerka nie przełożyłem portfela z dowodem osobistym, tak więc taryfa > dom > portfel > praca
Zonk nr 3: Tego dnia akurat też wcześniej sprzedawałem notarialnie udziały w firmie i musiałem przyjąć i przeliczyć 56 tys. w gotówce. Masakra. Ale jakoś dałem radę. Nie lubię mieć przy sobie w gotówce więcej niż 500 zł więc w te pędy poleciałem wpłacić kasę na konto. A mój bank to mbank, ten wirtualny wiecie. Wpłatomat mi nie pasował z taką ilością gotówki więc wymyśliłem że wykorzystam moje stare dawno nie używane konto w Lukasie do wpłaty i przelewu. Wpłata OK. Wchodzę do systemu, chcę puścić przelew - limit dzienny tylko 4 tys. - mało. W ustawienia podnieść - nie mogę - token zdałem. Infolinia, o dziwo pamiętałem hasło. Limit podniesiony. Przelew poszedł. Ufff!
Zonk nr 4: Nie minęła godzina, telefon od pośrednika; 'chociaż była uzgodniona płatność zadatku przelewem, to ich agent nie przekazał i okazuje się że jedyne 20 tys. muszą dostać gotówką - jakieś 40 minut przed umówioną wizytą u notariusza.
To ja do systemu bankowego - ustawienia, zwiększam limit wypłat z bankomatów. Hasło jednorazowe nie może znaleźć mojej komórki. Popycham jeszcze raz wysłanie smsa. Sms dotarł - limity zwiększone. Kolęda po bankomatach po drodze do notariusza. Przy uzbieranych gdzieś 10 tys. czwarty bankomat uraczył mnie komunikatem o przekroczonej liczbie dziennych wypłat!!!!
Tego limitu nie zwiększałem. Mój błąd. Wpadam zdyszany do notariusza, że tylko część kasy uskładałem, na szczęście się nie spieszyli; notariusz wziął nasze dowody żeby przygotować umowę, a my kombinujemy co dalej. Stanęło na tym że zlecę szybko wypłatę w oddziale multibanku który był w miarę niedaleko. Tam się okazało że do odbioru zlecenia potrzebny jest dowód osobisty - ten został u notariusza. Powrót do kancelarii > dowód > multibank > kancelaria.
Zonk nr 5: Uzgodniliśmy że część zadatku zapłacę przelewem, który mam zlecić jeszcze tego samego dnia. Pani sprzedająca podała nr konta notariuszowi. Przy wyjściu jeszcze poprosiłem o skontrolowanie nr konta tak na wszelki wypadek bo dziś mam coś pecha. Pani się trochę żachnęła, ale dobra sprawdziliśmy - nr się zgadzał.
Po powrocie do domu przelew i ... nieprawidłowy numer konta.
Telefon do agenta, chwilę czekamy, przysłał sms z poprawionym nr konta. Zlecenie przelewu - nieprawidłowy nr konta. Myśli o hohsztaplerach wyłudzających pieniądze w nowatorski sposób przez podawanie nieprawidłowego nr konta jakoś tak zaczynały się tłoczyć w głowach, ale nic brniemy dalej w ten piątek. Kolejny telefon do agenta, oddzwonił że z rozpędu podali mu na końcu o jeden most za daleko
jedno zero za dużo. Po korekcie bank przelew do realizacji przyjął - pytanie czy konto uzyskane w taki sposób w taki dzień będzie dobre. Na szczęście we wtorek potwierdzili mi sprzedający, że przelew dotarł, domniemuję więc że Murphy uznał że na ten piątek swoją normę już wyrobił.
Bo o ekstra karnej opłacie za zbyt długie parkowanie w strefie to już nawet nie ma co pisać.
Pozostaje mieć nadzieję, że limit tych zjawisk został zużyty już na dłuższy czas - będą mi się zdarzały już tylko przewidywane wpadki i przypadki.
Pozdrawiam
Blekowca
Edytowane przez blekowca
3 komentarze
Rekomendowane komentarze