eh, ci fachowcy:(
No cóż, nie zawsze dobrze się trafi... Pan od docieplenia nie pokazuje się od 2 dni, w piątek dostał 1000 zł, w końcu zrobił prawie całą jedną ścianę, i pozaczynał pozostałe 3... w poniedziałek był do 13 - stej i "coś" mu "strzeliło"... wczoraj go nie było, dziś zaś przyszedł na chwilę i zaczął od "czy mogę dostać zaliczkę - bo do neuroliga chcę prywatnie jechać" - mąż akurat zajęty był i poprosił żeby sekundę zaczekał, Pan jednak postał minutę i sobie poszedł... M. wściekły : ciagle musi patrzeć mu na ręce - chcemy mieć dobrze docieplone, jak najmniej mostków cieplnych, może się gościu obraził, że mu coś ciągle M. mówi.?do tego pozaczynał i nie wiemy, czy przyjdzie i dokończy czy nie... M. już chce gnać fachurę i samemu kończyć, ale wiadmomo, że trwa taka robota a my jeszcze mamy w środku pełno pracy...
robią się regipsy - juz pozaciągane gładzią...
łazienka się fuguje (zdjęciez piątku )
wczoraj malowałam z "młodą" lat 10 jej garderobę... nie widać dobrze koloru, ale wyszedł bardzo ładny wrzos.
Jak patrzę na ten bałagan, to czasem mam ochotę uciekać gdzie pieprz rośnie... ale co zrobić, trzeba sie zabierać do roboty, w końcu przeprowadzka tuż tuż...
1 komentarz
Rekomendowane komentarze