papiery i urzędy mnie wykończą
Pojechałem sobie w tym tygodniu do starostwa, żeby zobaczyli jakie papierki do pozwolenia mam i czy są w porządku. Oczywiście przywalili się do drobiazgów i musiałem architektowi projekt do Poznania odsyłać do poprawek. Wyłączenie gruntu z produkcji rolnej to też jakaś maskara. Żeby nie płacić podatku będę miał na planie zagospodarowania dom, drogę dojazdową i wszędzie sad i warzywnik (ich nie trzeba wyłączać z produkcji rolnej) Na szczęście już oszczędzamy kasę bo projekty przyłączy wszelakich sąsiad robi za friko. No i adaptację mamy za darmo, bo architekt to moja kuzynka. Mam nadzieję, że dostaniemy pozwolenie przed końcem roku, bo się na rodzinę na swoim załapać chcemy. Zazdroszczę tym, co już mają ten papierkowy etap za sobą
1 komentarz
Rekomendowane komentarze