Rocznica
Wczoraj - 6 lipca, minął dokładnie rok od pierwszego wjazdu koparki na budowę. A już koniec widać!!! Dziś odbyliśmy jeden kurs ciężarówką, przewożąc szafki i regały do garażu i pomieszczeń gospodarczych , część regałów na książki (czekają na reanimację) i naszą huśtawkę, która po umyciu stanęła na tarasie. Cały dzień zajęło mi dziś doczyszczanie tych mebli, małżonek walczył z elektryką, próbując podłączyć automat do bramy garażowej , Pan Bogdan położył ponad połowę płytek w kuchni - czekamy na dekory, mają być pojutrze.
A z mojego malowania nici. Przestałam się tym martwić, jak na półkach w spiżarni ustawiłam pieczołowicie przetransportowane słoiki z marynowanymi grzybkami. Jakoś domowo się zrobiło.
Żar straszny a w domku na parterze chłodniutko. Na poddaszu nieco cieplej, ale - dziwo - nawet na stryszku nad poddaszem da się wytrzymać. Opłaciła się dodatkowa warstwa wełny!!!
Po powrocie z budowy padamy na nos. A jutro kolejny dzień - tym razem malowanie nas nie minie.Trzeba skończyć te przyjemności i zacząć robić podłogi.
Wczoraj był na budowie Pan Piotr, z firmy, która wstawiała nam okna,drzwi zewnętrzne i bramę garażową. Jak się uda dogadać, to zrobią też drzwi wewnętrzne. Pomierzył - tylko jeden otwór jest do poprawki. W poniedziałek wieczorem jedziemy ostatecznie wybrać model drzwi i podpisać umowę, jeżeli finansowo będzie nas na to stać.
1 komentarz
Rekomendowane komentarze